Na zdjęciu głównym tymczasowy szef Alpine, Bruno Famin.
Z wypowiedzi przedstawicieli Alpine dość jasno wynika, dlaczego w zespole doszło do tak dużych zmian personalnych.
Wczorajsze trzęsienie ziemi, które doprowadziło do rozstania z Otmarem Szafnauerem i Alanem Permane, jest przede wszystkim związane z innym podejściem do przyszłości. Według opuszczających Enstone osób konieczne były przynajmniej 3 lata, by móc myśleć o zwycięstwach, natomiast zarząd marki chciał triumfować o wiele wcześniej.
Na Węgrzech, gdzie ogłoszone zostało odsunięcie Laurenta Rossiego od roli CEO, odchodzący już szef Alpine tłumaczył, dlaczego przetasowanie nie powinno mieć na niego żadnego wpływu. Przedstawiając swoje założenia, powoływał się na przykłady tych rywali, którzy odnoszą ogromne sukcesy.
- Tak, to Laurent mnie zatrudnił, ale uczynił to wraz z Lucą de Meo, prezesem Grupy Renault - mówił Szafnauer 6 dni temu. - To właśnie Luca usiadł ze mną i przekonał mnie do tej pracy. Projekt miał być oparty o plan 100 wyścigów, więc przed nami jeszcze jakieś 60 rund, czyli 3 lata, by zacząć wygrywać. Potrzeba czasu. Każdy go potrzebował. Wiem, że Luca to człowiek, który dotrzymuje słowa. Dostałem zapewnienie w sprawie 100 wyścigów, których potrzeba, by zacząć wygrywać.
- Czasem robi się pół kroku w tył, by zrobić dwa do przodu. Nie mam więc obaw, że Luca dotrzyma słowa i da mi te 100 wyścigów. Chociaż Mercedes kupił mistrzowski zespół, potrzebował później 5 lat. Red Bull kupił Jaguara, ekipę ze środka stawki, i na tytuły czekał również 5 lat. Wygląda na to, że konieczny jest okres 4-5 lat. Plan 100 wyścigów jest realistyczny i nadal nad nim pracujemy.
Na Hungaroringu zapytaliśmy Otmara o to, czy wszystko nie wydłuży się właśnie przez takie czynniki jak zmiana na stanowisku CEO oraz konieczność doinwestowania siedziby, o której opowiadał na Silverstone.
- Nie będzie opóźnień i wyrobimy się. Potrzebujemy zwiększenia CapEx, bo zamówiliśmy już pewne rzeczy. Poza tym ściągamy ludzi, którzy mają potrzebną nam wiedzę. Oni najczęściej są na 3-letnich kontraktach w innych zespołach. Jeśli trafi się w środek obowiązywania umowy, to czeka się na nich 1,5 roku. W złym scenariuszu dzieje się to za 2,5 roku, a w dobrym za 6 miesięcy. Przyjdą do nas nieźli ludzie. Zrekrutowałem ich, podpisałem kontrakty i musimy tylko na nich zaczekać.
- Stabilizacja w tego typu organizacjach, gdy dowodzisz grupą liczącą 950-1000 osób, jest krytycznie ważna. Chcemy stworzyć jak najlepszy zespół. Szukamy topowych ludzi do tych obszarów, w których mamy braki, a rekrutowanie ich należy do zadań szefa. Jeśli jednak ktoś taki jak np. Toto złoży komuś ofertę i jednocześnie powie, że za pół roku czy rok sam odchodzi, to takie osoby będą się wahać. Toto jest tu od dawna i również Christian jest tu od dawna. Stabilizacja uwydatnia możliwości rekrutacyjne.
fot. Alpine
Jak już wiadomo, Alpine postanowiło pójść inną drogą i we francuskim stylu przeprowadzić rewolucję. W związku z tym na wczorajszej konferencji prasowej z ruchów marki musiał tłumaczyć się Bruno Famin, najwyższa osoba w firmie, która jest odpowiedzialna za sporty motorowe.
Francuz znalazł się pod niemałym ostrzałem dziennikarzy, ponieważ jego wypowiedzi były bardzo okrężne i niekonkretne. Chociaż odejście Szafnauera czy Permane'a jest komunikowane jako coś osiągniętego za porozumieniem stron, tymczasowy szef nie umiał powiedzieć, dlaczego takie osoby - szczególnie pracujący w tym składzie od 34 lat Alan - miały nagle obudzić się i przystać na rozstanie.
- Dokonaliśmy kilku zmian, których celem jest szybsze osiągnięcie naszych celów - powiedział Famin. - Z Otmarem i Alanem wiąże się ta sama historia. Przez wiele lat wnosili bardzo dużo do zespołu. Alan pracował z nami przez 34 lata, a Otmar w zeszłym roku doprowadził nas do zdobycia 4. miejsca w klasyfikacji konstruktorów. Musieliśmy jednak zrewidować naszą oś czasu, która prowadzi do odzyskania odpowiedniego poziomu osiągów, w związku z czym zdecydowaliśmy się rozstać.
- Mieliśmy różne wizje tego, w jak sposób chcemy osiągnąć nasze cele. To była nasza wspólna decyzja. Teraz naszym oczekiwaniem jest uzyskanie zdolności do walki o zwycięstwa i tytuły tak szybko, jak to tylko możliwe. Oczywiście będzie to dłuższa droga, ale nasze oczekiwania są takie, jak wspomniałem. Czołowe zespoły są bardzo silne, a pozostałe ekipy mają podobne ambicje. Realizacja naszych planów będzie więc trudna, lecz cele, jakie obraliśmy, nie ulegają zmianie.
- Przetasowania w zespole są decyzją zarządu, która nie była podjęta w ciągu jednego dnia. Rozmawialiśmy o tym tygodniami. Ja sam objąłem stanowisko wiceprezesa dwa tygodnie temu, więc to dość długa historia z punktu widzenia zarządu. W pewnym momencie po prostu doszło do nas, że nie podążamy tą samą ścieżką. Wtedy postanowiliśmy się rozstać.