Tekst: Magdalena Put

 

Gdy tylko Aston Martin ogłosił swoją planowaną współpracę z Hondą, wielu zaczęło zastanawiać się, co to oznacza dla przyszłości Fernando Alonso w zespole.

Pierwsza odpowiedź na to pytanie wyszła ze strony Japończyków, którzy z uwagi na trudną przeszłość swego czasu byli bardzo negatywnie nastawieni do Hiszpana. Ta sytuacja uległa jednak sporej zmianie (szczegóły TUTAJ).

Alonso kończy w tym roku 42 lata i chociaż jest obecnie najstarszym kierowcą w stawce, to nie da się ukryć, że nadal znajduje się w znakomitej dyspozycji. Ponadto jego ekipa poczyniła ogromne postępy w okresie zimowym, wyprzedzając pod względem rozwoju Mercedesa i Ferrari. Dwukrotny mistrz wykorzystał to i już cztery razy w tym sezonie stawał na podium.

Jego chęć dążenia do zwycięstwa, w połączeniu z imponującą formą i potencjalnym progresem Astona Martina, może zachęcić go do odnowienia kontraktu, który obecnie obowiązuje przynajmniej do końca sezonu 2024.

Szef zespołu, Mike Krack, zapewnia, że nie widzi żadnych przeszkód, aby zawodnik z Oviedo nie tylko przedłużył umowę, ale i doczekał się współpracy z Hondą.

- Myślę, że nie ma powodu, by sądzić, że nie powinien jeździć dla nas w 2026 roku - powiedział Luksemburczyk na spotkaniu z mediami w Monako. - Oznacza to, nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałoby go nie być w zespole.

Krack dodał, że Alonso był regularnie informowany o planach, choć sam nie był częścią negocjacji z Hondą. - Fernando nie brał udziału w rozmowach, ale zawsze był na bieżąco.

- Chcieliśmy wiedzieć, jakie ma zdanie na ten temat. Interesowała nas jego opinia. Robimy tak w przypadku każdego tematu, ponieważ jest kluczowym członkiem zespołu, podobnie jak Lance [Stroll].

- Mamy bardzo dobre relacje z naszymi kierowcami. Słychać to w komunikatach radiowych. Obaj są zawsze zaangażowani. Myślę, że pod tym względem jesteśmy zgranym zespołem. Nie mówimy, że kierowcy są tam, a inżynierowie tam. To po prostu jedna wielka grupa, w której liczy się opinia każdego.