Andrea Stella pochwalił Oscara Piastriego za obchodzenie się z oponami w wyścigu, w którym degradacja eliminowała doświadczonych kierowców.
Zawody w Melbourne być może nie porwały kibiców przed telewizorami oraz na trybunach, ale zespoły i ich stratedzy w pocie czoła zmagali się z wyzwaniami stawianymi przez nieprzewidywalną degradację opon oraz występujące na ogumieniu ziarnienie.
Nie pomagał fakt, że Pirelli na weekend na Antypodach wybrało trzy najmiększe mieszanki, a uliczny tor, okalający swoją nitką jezioro Albert Park, pod względem charakterystyki stawił oponom specyficzne wymagania, o czym po opadnięciu flagi w szachownicę opowiadał szef McLarena.
- W tym wyścigu trudno było przewidzieć, w jaki sposób będą zachowywały się twarde opony - opowiadał Stella, nakreślając okoliczności zakończonego już weekendu wyścigowego. - Mogliśmy zauważyć sporą część szybkich samochodów, które nie prezentowały wybitnego tempa ze względu na niedogadywanie się z ogumieniem. Przykładem jest chociażby Red Bull Pereza.
- Graining pojawiał się zarówno z przodu, jak i z tyłu. Jeśli popatrzymy na opony z bolidu Oscara, to zauważymy, że niemal w równym stopniu zużyła się i lewa przednia, i tylna guma. Wynika to przede wszystkim z balansu samochodu, ponieważ to on ma największy wpływ na to, w jaki sposób zużywają się opony.
- Nie do końca wiedzieliśmy jednak, w jaki sposób ograniczyć zużycie opon. W FP3 Lando testował większy docisk tylnego skrzydła, ale to nie pomagało.
W tych trudnych warunkach wyjątkowo dobrze, zważając na jego relatywnie niewielkie doświadczenie, zaprezentował się Oscar Piastri. Młodszy podopieczny Stelli do czasu pierwszej zmiany opon starał się podgryzać poprzedzającego go Charlesa Leclerca, ale nie był w stanie znaleźć sposobu na przedzielenie Monakijczyka i Norrisa.
McLaren miał zamiar zastosować więc podcięcie na zawodniku Ferrari, ale stratedzy Scuderii wykazali się w tej sytuacji sprytem i zapobiegli takiemu rozwojowi wydarzeń. Co gorsza, taktyka obrana przez brytyjską stajnię nie ułatwiła Australijczykowi dalszej rywalizacji.
- Sięgnęliśmy po agresywną strategię, aby Oscar mógł wyprzedzić Leclerca, ale on również uznał to za dobry pomysł i zjechali do boksu w tym samym momencie - dodał Stella. - Możliwe, że podsłuchiwali naszą komunikację radiową.
- Poradził sobie jednak świetnie. W tej niełatwej sytuacji, z ziarnieniem występującym zarówno na przedniej, jak i tylnej osi, zaprezentował się z dobrej strony. Różnica tempa na drugim stincie [między Oscarem a Lando] wynikała wyłącznie z jego bardzo wcześnie wykonanego pit stopu.
- Na ostatnim stincie, gdy zjechali w mniejszym odstępie czasu, Oscar i Lando podążali niemalże tym samym tempem. Porównując więc z zeszłorocznym wyścigiem w Australii czy innymi rozpoczynającymi sezony rundami, jego poprawa jest znacząca.
- To wyjątkowe i niezwykle zachęcające, że osiąga takie rzeczy zaledwie na starcie swojego drugiego sezonu w Formule 1. Aż boję się pomyśleć, jak ogromne możliwości rozwoju w nim drzemią. W przyszłości z pewnością stanie się jeszcze mocniejszy, a to był naprawdę bardzo skomplikowany dzień. Porównajmy się z Perezem. W sobotę, gdy opony nie odgrywały znaczącej roli, był od nas znacznie szybszy. W niedzielę ta przewaga stopniała, o ile nie było jakiegoś problemu, o którym nie wiem - chwalił Piastriego jego przełożony.
Pochwały w tej materii powinny być dla zeszłorocznego debiutanta o tyle istotne, że na przestrzeni całego zeszłego sezonu zarządzanie oponami było jego największą bolączką i powodem tak dużej straty punktowej do Norrisa w klasyfikacji końcowej.
W ten weekend jednak problemy z degradacją znacznie bardziej nękały liderów klasyfikacji generalnej konstruktorów. RB20 nie potrafił znaleźć wspólnego języka z oponami na dłuższych przejazdach, na co zwracał uwagę Andrea Stella.
- Spójrzmy na Bahrajn. Tam Red Bull był jedynym samochodem, który mógł komfortowo korzystać z miękkich opon. Ale w Bahrajnie w ogóle nie występuje graining, ponieważ nie ma tam wystarczająco dużej przyczepności, aby napierać na opony do tego stopnia, który skutkowałby wystąpieniem ziarnienia.
- Tutaj sytuacja wygląda inaczej. Podczas FP3 Verstappen wykonywał próby długich przejazdów i nie przebiegały one pomyślnie. Przyglądaliśmy się jego oponom, a te były absolutnie skończone po 10-15 okrążeniach. Red Bull nie miał więc żadnej przewagi bezpośrednio po stronie ogumienia.