Ferrari potwierdziło występ Roberta Szwarcmana w treningu przed rundą w Austin.

Już od GP Węgier taki ruch Scuderii wydawał się jedynie formalnością. Na sobotniej konferencji prasowej na Hungaroringu Laurent Mekies, dyrektor sportowy zespołu, poinformował, że Ferrari wskazało właśnie na Rosjanina Izraelczyka. 

Podobnie zresztą tamtego dnia uczynili Franz Tost, mówiąc o jazdach Liama Lawsona w AlphaTauri na Spa, jak i Alan Permane, wypowiadając się o treningach Oscara Piastriego w maszynie Alpine, których oczywiście nie będzie.

- Robert dostanie dwa pierwsze treningi - tłumaczył Mekies. - Nie zdecydowaliśmy jeszcze, gdzie dojdzie do tego. Prawdą jest, że nie można wybrać Singapuru lub innych miejsc, w których etatowi kierowcy potrzebują więcej czasu. Natomiast nie sądzę, że będziemy mieć problem z tym, by wykonać to podczas weekendów z testami Pirelli.

Mówiąc o jazdach dla producenta ogumienia, Francuz miał na myśli zawody na Suzuce oraz Circuit of The Americas, gdzie FP2 będą trwać nie 60, ale 90 minut, co pozwoli przetestować mieszanki na sezon 2023. Z tego grona na taki zabieg znacznie lepiej nadaje się COTA, która nie zaliczyła trzyletniego rozbratu z F1.

Szwarcman, który powinien powrócić do kokpitu F1-75 w Abu Zabi, nie będzie jedynym młodym zawodnikiem, jaki pojawi się na torze w Austin w ramach regulaminowego nakazu oddania dwóch sesji w sezonie kierowcom, którzy mają na koncie mniej niż dwa występy w Grand Prix Formuły 1. Oprócz jeżdżącego z izraelską licencją Roba swoją szansę otrzyma również Logan Sargeant, członek akademii Williamsa.

Ponadto w barwach Haasa - w ramach "przysługi", jaką Guenther Steiner wyświadczył Ferrari - pojawi się Antonio Giovinazzi, który jeździł już bolidem VF-22 na Monzy.