Yuki Tsunoda w zeszłym sezonie został rzucony przez Red Bulla na głęboką wodę i o ile udało mu się utrzymać na powierzchni, tak nie dość, że nie przepłynął choćby kilku metrów, to i w samym przetrwaniu mocno pomogła mu deska rzucona przez Hondę.
W pewnym momencie sytuacja Tsunody była na tyle zła, że po zaledwie kilku wyścigach Japończyk został zmuszony do przeprowadzenia się do Faenzy, a rodzina Red Bulla, z Helmutem Marko na czele, nie szczędziła krytycznych słów w kierunku swojego podopiecznego.
Tak duża presja w połączeniu z małym doświadczeniem i bardzo słabym przygotowaniem brzmią jak idealny przepis na niepowodzenie. Rzeczywistość pokryła się idealnie z przepisem i junior „Czerwonych Byków” szybko został zgaszony, a cały debiutancki sezon spędził na łapaniu formy i ponownym szukaniu pewności siebie.
Początkowo wydawało się, że decyzja o przeniesieniu do siedziby AlphaTauri miała wyłącznie podłoże słabej znajomości angielskiego i tego, że Tsunoda przekleństw używał jak przecinków, nawet w komunikacji z inżynierami.
Szybko jednak okazało się, iż Yuki w momencie wejścia do królowej motorsportu nie był gotowy na taki przeskok, ale jak wynika ze słów samego reprezentanta Japonii, jego problemy były jeszcze większe niż te, o których informowały wcześniej media.
W wywiadzie dla „The Race” Tsunoda żartobliwie przyznał, że fizycznie w momencie wejścia do Formuły 1 wyglądał znacznie gorzej od Franza Tosta, 66-letniego szefa AlphaTauri.
- Franz Tost był wtedy w o wiele lepszej formie ode mnie. Gdybym teraz spojrzał na moje ciało sprzed roku, to Franz wyglądał znacznie lepiej. W poprzednich latach nie miałem takich problemów fizycznych. Myślę, że treningi, które wtedy robiłem, były w większości prawidłowe. Oczywiście, już w F3 i F2 to odczuwałem, ale zawsze w okolicach połowy sezonu ciało w pełni adaptowało się do warunków. Nigdy nie miałem też problemów z szyją.
- Jeżdżąc w Formule 2, bolidy nie miały wspomagania kierownicy. Kierownica była znacznie cięższa od tej z Formuły 1. Myślałem wtedy, że dzięki tej różnicy F1 będzie pod tym względem łatwiejsza. Myślałem, że F1 będzie dość podobna do F2, może będzie trochę trudniej, ale fizycznie zdecydowanie bardziej wolałbym być w Formule 2!
Te słowa Tsunody z wywiadu z początku marca wróciły do niego na konferencji w trakcie pierwszego dnia testów w Bahrajnie, gdzie Japończyk został poproszony o rozwinięcie swoich wypowiedzi sprzed kilku dni.
- Nawet nie wiecie, w jak świetnej formie jest Franz! Każdego ranka biega jakieś 10 kilometrów o 5:30. To coś, czego nigdy nawet nie zrobiłem w moim życiu. W zeszłym roku, zwłaszcza w pierwszej połowie sezonu, praktycznie codziennie zamawiałem Uber Eats na śniadanie, lunch czy obiad. W jednej ręce trzymałem pada, a w drugiej jedzenie. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że to było złe.
- Gdy zobaczyłem, jak ciężko trenuje Franz, mający 66 lat, pomyślałem, że jeśli on tak może, to ja też mogę, zwłaszcza że jestem sportowcem. Po wyjechaniu do Faenzy zmieniłem swoje nastawienie i poczułem, że moja forma fizyczna mnie ogranicza. Te przerwę pomiędzy sezonami spędziłem zupełnie inaczej i zmieniłem swój kalendarz przygotowań. Czuję się znacznie lepiej i przekonałem się o tym w Barcelonie.
Co ciekawe, jedną z osób, które od dawna broniły Tsunody i podkreślały, że młody kierowca musi zderzyć się z rzeczywistością oraz popełnić swoje błędy, był właśnie Franz Tost. Szef i tym razem wykazał się dobrym podejściem do niedoświadczonego zawodnika.
- Yuki... Cóż, to był dobry żart! Yuki jest sprawny. Inaczej rok temu nie finiszowałby tutaj, w Bahrajnie, na 9. pozycji. Tak jak już wspominałem, Formuła 1 jest bardzo wymagająca dla debiutantów, szczególnie fizycznie, bo jest mnóstwo przeciążeń. Każdy kierowca czuje, że fizycznie początkowo nie jest gotowy.
- Oczywiście, musiał dużo potrenować w zeszłym roku, a także zimą, ale myślę, że mnie dogonił. Ja do tego postarzałem się o kolejny rok, więc raczej jest już w lepszej formie niż ja.