Yuki Tsunoda w swoim stylu skomentował niekorzystną dla siebie decyzję arbitrów. 

Japonczyk w momencie debiutu w najwyższej kategorii wyścigowej na świecie zasłynął swoim wybuchowym charakterem, który widoczny jest również w jego torowych akcjach. Co za tym idzie, sędziowie nadal bardzo często po zakończeniu danych sesji zapraszają do siebie kierowcę AlphaTauri w celu odbycia standardowej pogawędki lub analizują jego incydenty nawet w trakcie zmagań.

Nie inaczej było również w niedzielnym wyścigu na Zandvoort, gdzie komisarze postanowili bliżej przyjrzeć się twardej walce Tsunody z Georgem Russellem. Finalnie konsekwencje w tym przypadku kolejny raz poniósł 23-latek, który z Holandii wyjechał z 5-sekundową karą oraz dwoma bonusowymi punktami karnymi. 

Sam zainteresowany podczas spotkania z mediami nie chciał jednak zgodzić się z opisywanym werdyktem, gdyż w jego opinii walka reprezentantem Mercedesa nie zakończyła się kontaktem. 

- Na tym polegają wyścigi! - przyznał rozżalony Yuki. - Nie uważam, żebym w tej sytuacji postąpił zbyt agresywnie. Poza tym myślę, że ostatecznie nawet się nie dotknęliśmy. Mimo wszystko to ja zawsze dostaję kary. 

- Pokazałem dobre tempo i miałem kilka ekscytujących momentów w pierwszej części wyścigu, broniąc się przed paroma bolidami. To mnie cieszy. 

- Pod koniec nie mieliśmy wystarczająco przyczepności na przejściówkach. Do tego pojawiły się problemy ze złapaniem i utrzymywaniem temperatury. Musimy to przeanalizować, bo to dość nietypowa rzecz. Szkoda, że nie mieliśmy tempa w czasówce, ale cieszy mnie, że w wyścigu byliśmy w stanie pokazać choć trochę.