Max Verstappen zaprotestował przeciwko FIA po tym, jak nałożono na niego karę za przeklinanie na czwartkowej konferencji prasowej. Na spotkaniu z mediami dla najlepszej trójki sobotnich zawodów Holender nie był gadatliwy, więc po udzieleniu lakonicznych odpowiedzi zabrał dziennikarzy na rozmowy w padoku. Protest poparli Lando Norris i Lewis Hamilton.

Temat zakazu przeklinania i pracy społecznej, jaką musi wykonać trzykrotny mistrz świata, nie wydaje się zakończony. Udowodniły to typowe dla kierowców F1 obowiązki po kwalifikacjach.

Po tym, jak reprezentant Red Bulla osiągnął świetne 2. miejsce w czasówce, musiał stawić się na konferencji prasowej FIA. To standardowa procedura w przypadku pierwszej trójki. Verstappen postanowił jednak wykorzystać ją do ośmieszenia Federacji i zaprotestowania. Gdy prowadzący rozmowy Tom Clarkson zadawał mu pytania, Max - pomijając początek, w którym podziękował ekipie - ostentacyjnie odpowiadał słówkami.

Dziennikarz: Co zmieniliście po piątku? Wygląda na to, że są duże różnice w osiągach bolidu.

Verstappen: No spore.

Dziennikarz: A jesteś w stanie trochę rozwinąć to, co masz na myśli?

Verstappen: Nie, bo mogę dostać karę albo dodatkowy dzień [prac społecznych].

Dziennikarz: Max, a czy czujesz się pewnie w kontekście tempa wyścigowego?

Verstappen: Może?

Dziennikarz: Mam na myśli, że to w końcu wejście w nieznane, zważywszy na problemy we wczorajszych treningach.

Verstappen: To niewiadoma.

Dziennikarz: Powiedz nam o ustawianiu się...

Verstappen: Jak coś, to nie chodzi tu o Ciebie. Nie chcę zrobić Ci na złość.

Dziennikarz: A możesz chociaż powiedzieć nam coś o tym, że jutro staniesz na starcie obok Lando, mając na uwadze walkę w mistrzostwach i taktykę w wyścigu?

Verstappen: Przekonamy się jutro.

Poza zaznaczeniem, że protest nie jest skierowany w stronę Clarksona, Verstappen już później jako przyczynę swojego zachowania prześmiewczo wskazał problem z głosem, a tematu dodatkowej kary nie chciał komentować. Mimo tego nie pozostawił mediów z niczym i zaoferował udzielenie normalnych odpowiedzi już po konferencji.

- Wolałbym, żebyś zadał to pytanie na zewnątrz - usłyszał od niego inny dziennikarz, gdy poprosił o rozwinięcie kwestii poprawy osiągów.

Jak powiedział, tak zrobił - po paru minutach Verstappen naprawdę zebrał przedstawicieli mediów w padoku i spróbował odbyć sesję z tzw. dziennikarzami piszącymi, rozmawiając już w otwarty sposób. Niestety trwało to tylko chwilę, bo musiał iść do zagrody telewizyjnej i skupił się na kontrowersyjnym wątku.

Pozostali uczestnicy konferencji prasowej, Lando Norris i Lewis Hamilton, poparli swojego rywala z toru. Młodszy z Brytyjczyków uczynił to nieco żartobliwie, a starszy nawiązał do czegoś, co sam zrobił po utracie mistrzostwa świata w sezonie 2021 - zignorowania tego, co zostało mu nakazane. W tamtym przypadku było to uczestnictwo w gali rozdania nagród.

- Zasłużył! Za takie brzydkie słowa... - rzucił Norris, wyraźnie rozbawiony postawą swojego przyjaciela. - To niesprawiedliwe. Nie zgadzam się z tym ani trochę. 

- To chyba jakiś żart, szczerze mówiąc - dodał Hamilton. - To królowa motorsportu i czasem popełnia się tu błędy. Ja na pewno nie odrobiłbym [tej kary] i mam nadzieję, że Max również jej nie odrobi.