Poznaliśmy werdykty sędziów po ostatnim wyścigu F1 w sezonie 2025. Max Verstappen dostał kolejne punkty karne, a Valtteri Bottas znalazł się w kłopotliwym położeniu.

Holender otrzymał standardową karę 10 sekund za kolizję z Oscarem Piastrim w zakręcie nr 1. W takiej sytuacji zazwyczaj przyznaje się 2 karne oczka i tak było również tym razem. W związku z tym czterokrotny mistrz ma już 8 z 12 potrzebnych do zawieszenia punktów.

Jest to o tyle niekomfortowe, że zebrał je w dość krótkim okresie, od GP Austrii. Jego konto zacznie oczyszczać się dopiero 30 czerwca 2025.

- Sędziowie uznali, że kierowca samochodu nr 1 był w pełni winny doprowadzenia do kontaktu - czytamy w krótkim uzasadnieniu.

Prostą sprawą było też stuknięcie Franco Colapinto, czego dopuścił się Oscar Piastri. Australijczyk miał na sobie sto procent winy, bo zagapił się w strefie hamowania. Obecnie ma już cztery punkty karne.

Trudne położenie Bottasa

Znacznie ciekawsza jest sprawa Valtteriego Bottasa, który trącił Sergio Pereza i posłał tzw. torpedę w stronę Kevina Magnussena. Najpierw przyznano mu dodatkowe 10 sekund i 2 punkty, a później, ponieważ odpadł z rywalizacji, dostał karę cofnięcia o 5 miejsc i aż 3 oczka.

Fin rozpocznie więc sezon 2025 w dziwnym położeniu. Będzie miał 5 punktów karnych, choć dziś rano jego konto było puste. Najgorsze będzie jednak wiszące przesunięcie, które utrudni mu pracę w roli rezerwowego.

Tego typu kary są przyznawane nie na następny wyścig F1, ale na następny występ danego kierowcy w wyścigu F1. Nawet jeśli Bottas powróci do stawki później, na przykład w 2026 roku, to i tak poniesie konsekwencje wjazdu w Magnussena.

Dokładnie to samo wisi nad Jensonem Buttonem, który w GP Monako 2017 miał kolizję z Pascalem Wehrleinem. Poza tym podczas treningu w Meksyku karę na potencjalny debiut zagwarantował sobie Robert Shwartzman.