Max Verstappen w mocnych słowach omówił kilka najważniejszych wątków z niedzielnych zawodów na torze Hungaroring, w tym kolizję z Lewisem Hamiltonem oraz swoje radiowe popisy.

Starcie wielokrotnych mistrzów świata zostało już ocenione przez arbitrów, a ci oznajmili, że nie ma potrzeby karania żadnej ze stron. Ich zdaniem Brytyjczyk mógł zrobić więcej, aby uniknąć kolizji, aczkolwiek nie stwierdzili, aby ktokolwiek był winny przynajmniej przeważająco.

Taki werdykt zapewne nie przypadnie do gustu Holendrowi, który na odprawie z sędziami próbował wskazać, że jego rywal dopuścił się niebezpiecznych ruchów w strefie hamowania. Ten argument został odrzucony, ale Max powtórzył go również w zagrodzie.

- W Austrii obrzucono mnie gównem, kiedy ludzie mówili o zmianie kierunku jazdy w strefie hamowania - powiedział Verstappen. - Wtedy obierałem konkretną pozycję na samym początku, a potem trzymałem już prosty tor jazdy. Dziś w strefie hamowania on ciągle skręcał do prawej strony i to jest powód, przez który zblokowałem koła. Atakowałem i widziałem, że samochód na zewnętrznej ciągle się do mnie zbliżał. Gdyby nie to, rozbilibyśmy się już wcześniej. Musiałem jakoś zatrzymać samochód, więc dlatego zblokowałem opony.

Jednym z bardzo rzucających się w oczy - a może i uszy - wątków minionego już GP Węgier była radiowa frustracja Maxa, który nie gryzł się dziś w język i otwarcie krytykował m.in. strategię swojego zespołu.

Tym samym w środowisku F1 kolejny raz pojawiły się sugestie, że zawodnik nie darzy swojego obecnego teamu zbyt wielkim szacunkiem. Zapytany o te komentarze, odparł krótko i w swoim stylu: - Wszystkie te osoby mogą spi***alać.

Dopytywany o szczegóły swojej nerwowej komunikacji z Gianpiero Lambiase, dodał: - Mieliśmy już takie starcia w przeszłości. Nie zgodzę się z tym, że tym razem było gorzej. Po prostu byłem zdenerwowany. Oczywiście zespół może nie zdawał sobie wtedy sprawy z tego, co zrobił i jak poważne były skutki, ale ja, siedząc w samochodzie, mam zupełnie inne odczucia. Już wczoraj mówiłem, że niektórzy ludzie nie nadają na tej samej fali.

- Zgadza się, byłem poirytowany, ale zdarzało mi się to już wcześniej. Czasami naciskasz na przycisk radia, aby wyrazić swoje zdanie i tyle. Tak właśnie zrobiłem dzisiaj. Miałem nadzieję, że drugi pit stop będzie lepiej rozwiązany, ale tak się nie stało. Generalnie takie rzeczy nie przeszkadzają mi w samej jeździe. Zdenerwowałem się, ale potem znów byłem skupiony na swojej robocie. 

- Oczywiście nie mieliśmy dziś tempa, aby walczyć z McLarenem, ale nadal uważam, że byliśmy w stanie dojechać na trzeciej pozycji, a nie byliśmy w stanie zrobić nawet tego. Dziś było dość gorąco, a gdy nie masz dobrego balansu, to nie możesz oszczędzać opon. To proste.