Max Verstappen ponownie zabrał głos w sprawie dalszych losów swojej kariery, którą może czekać dość wczesny koniec, jeśli następne ruchy władz Formuły 1 nie spotkają się z poparciem urzędującego mistrza świata. Do wyrażanych przez niego obaw odniósł się również George Russell.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy Holender już kilkukrotnie wypowiadał się na temat swojej przyszłości, która ze względu na postawę szefostwa królowej motorsportu wydaje się niepewna. Aktualny dominator nie wykluczał bowiem, że kolejne zmiany w formacie rywalizacji mogą skłonić go do poważnego przemyślenia sensu długiej obecności w stawce, a nawet do jej przedwczesnego opuszczenia.
Jednym z elementów, który wpłynie na decyzję 25-latka o pozostaniu lub odejściu z F1, będzie długość kalendarza. Kierowca Red Bulla jest przeciwnikiem obecnego trendu, jaki stanowi ciągłe rozszerzanie rozkładu jazdy do granic możliwości. Świadczy o tym jego reakcja na opublikowany w środę harmonogram sezonu 2024, który zawiera rekordową liczbę wyścigów.
Podczas czwartkowych rozmów z mediami na Silverstone Verstappen po raz kolejny zasugerował, iż konieczność spędzania większej ilości czasu poza domem oraz wprowadzane urozmaicenia w kwestii weekendów wyścigowych mogą potencjalnie odciągnąć go od pomysłu kontynuowania kariery po wypełnieniu obecnego kontraktu, który obowiązuje do końca 2028 roku.
Poproszony o skomentowanie planów serii na przyszły rok, odparł: - To dla mnie zbyt wiele wyścigów, ale musimy sobie z tym poradzić. Uważam, że kalendarz [na sezon 2024] jest zaplanowany nieco logiczniej, co jest pozytywne dla wszystkich. Mimo tego istnieje więcej elementów, które muszą się połączyć, abym mógł podjąć decyzję, czy zostanę na dłużej, czy też nie. Nie ulega jednak wątpliwości, że wszystkie te rzeczy [zmiany formatu i dłuższy kalendarz] nie pomagają [w tym, żebym nie odszedł z F1].
Z opinią dwukrotnego czempiona został skonfrontowany młodszy z reprezentantów Mercedesa, który wyraził brak przekonania co do tego, że narzekania lidera mistrzostw świata są odbiciem jego prawdziwych odczuć. Zdaniem George'a wspominanie o możliwości przedwczesnego odejścia z F1 stanowi jedynie taktykę, na której Max chce ugrać lepsze zarobki.
fot. Red Bull
- Uważam, że marudzi, ponieważ chce więcej pieniędzy - przyznał z uśmiechem na twarzy. - Biorąc pod uwagę jego osiągnięcia, jest zasłużenie najlepiej opłacanym kierowcą w stawce. Sądzę jednak, że te groźby przejścia na emeryturę i tym podobne komentarze są jego wielką taktyką [na zapewnienie sobie lepszych zarobków].
- Mam nadzieję, że tego nie zrobi [nie odejdzie z F1 dość szybko] i pozostanie w stawce równie długo jak ja, ponieważ chcę walczyć z najlepszymi kierowcami na świecie. Obecnie rywalizuję z Lewisem w jednym zespole, ale chcę mieć szanse rywalizowania także z Maxem, Charlesem i Lando.
Brytyjczyk przedstawił również własne spojrzenie na rozszerzanie kalendarza, które jego zdaniem nie stanowi jedynego problemu. Dodatkowym obciążeniem dla kierowców jest bowiem liczba innych obowiązków związanych z byciem częścią cyrku F1, która z roku na rok ulega zwiększeniu.
- Jesteśmy obecnie w świetnym miejscu jako sport, ale uważam, że stoimy przed wyzwaniem. Nie możemy po prostu dodawać kolejnych wyścigów i idących za tym zobowiązań. Musi istnieć jasny punkt, który stanowiłby, że rozszerzanie kalendarza musi oznaczać zmniejszanie innych rzeczy. W tej chwili jedynie dodajemy więcej wyścigów, ale jednocześnie nie zmniejszamy liczby obowiązków. Jesteśmy więc przepracowani i jestem pewien, że tak samo wygląda sytuacja w Red Bullu. Gdybyśmy nie mieli żadnych innych zobowiązań, z przyjemnością ścigalibyśmy się w każdy weekend.
- Zajmuję się tym, co kocham - dodał. - Jesteśmy najbardziej uprzywilejowanymi ludźmi na świecie, będąc kierowcami Formuły 1. Istnieje jednak wiele rzeczy innych niż ściganie, które się z tym wiążą. Chętnie wziąłbym udział w większej liczbie wyścigów, gdybyśmy mogli cieszyć się mniejszym zaangażowaniem wykraczającym poza weekend Grand Prix.