Max Verstappen zabrał głos na temat incydentu z Oscarem Piastrim, do którego doszło na starcie finałowej rundy sezonu F1 2024 w Abu Zabi. Przy okazji poruszony został też wątek decyzji sędziowskiej.
Otwarcie niedzielnego wyścigu na torze Yas Marina nie należało do najspokojniejszych. Na wyjściu z pierwszego zakrętu czterokrotny mistrz świata zderzył się Australijczykiem z McLarena, co następnie poskutkowało tym, iż obaj spadli w głąb stawki. Mocno skomplikowało to głównie sytuację Piastriego, który po tym incydencie nie mógł w pełni wesprzeć swojej ekipy w walce z Ferrari.
Holender w komunikacji radiowej ze swoim inżynierem uznał to zdarzenie za pechowe, a podczas spotkania z mediami przekazał także, że przeprosił już rywala za manewr, który mógł mieć poważne skutki, gdy na szali było mistrzostwo świata wśród konstruktorów.
- Mój start był dobry - powiedział Verstappen. - Następnie w pierwszym zakręcie podjąłem atak po wewnętrznej i nie mogłem się już z tego wycofać, a przestrzeń między nami systematycznie malała. Oczywiście chciałem tego uniknąć, bo moją intencją nie było to, aby zderzyć się z Oscarem, ale niestety zaliczyliśmy kontakt.
- Przeprosiłem Oscara. Nie chciałem, aby coś takiego się stało, a zwłaszcza nie z takim kierowcą. To świetny facet, ale niestety tym razem wydarzyło się coś takiego. To bardzo niefortunne.
- W momencie, gdy podejmiesz decyzję o torze jazdy, to musisz się tego trzymać. Gdy ruszasz z pierwszej linii, to nie oglądasz się za siebie. Natomiast jak startujesz z dalszego rzędu, to skupiasz się na bolidzie, który jest przed tobą. Tym samym skupiłem się na nim, ale po wejściu w zakręt zdałem sobie sprawę, że mnie nie widzi. Próbowałem się wycofać, ale finalnie było już za późno i doszło między nami do kontaktu.
Za swój manewr Verstappen otrzymał 10-sekundową karę oraz dwa punkty karne. Jest to o tyle kluczowa informacja, iż aktualnie jego saldo wynosi 8/12 oczek, a do wyzerowania punktów dojdzie dopiero 30 czerwca 2025 roku. Jest więc całkiem spora szansa na bonusowy urlop tacierzyński.
- Muszę zgarnąć 12 punktów, zanim urodzi mi się dziecko. Wtedy będę mógł pójść na ten urlop! - śmiał się Max, który w ten weekend ogłosił, że zostanie ojcem.
W całej tej historii nie mogło zabraknąć też ostrzejszego komentarza. W trakcie wyścigu kierowca nazwał sędziów idiotami, a po zawodach miał pretensje o niezrozumiały werdykt.
- Oczywiście wina była w tym przypadku po mojej stronie i spodziewałem się, że dostanę 20-30 sekund kary lub nawet stop-and-go. To ciekawy temat do rozmowy. Nie rozumiem już nic z tego, ale trudno. Nie zamierzam być zły z tego powodu i nie chcę marnować mojego czasu. Najważniejsze dla mnie jest to, że przeprosiłem Oscara.