Po zakończeniu Grand Prix Australii kilku zawodników podzieliło się swoimi wrażeniami odnośnie osiągów samochodu bezpieczeństwa. Dyskusję na ten temat zapoczątkował Max Verstappen, który nie szczędził słów krytyki pod adresem konstrukcji Astona Martina.
Nie od dziś wiadomo, że powszechnym zjawiskiem w Formule 1 są narzekania ze strony kierowców podczas neutralizacji. Jadąc za Safety Carem, który nie jest w stanie nawiązać do prędkości osiąganych przez współczesne bolidy, wprowadzenie opon w odpowiednie okno pracy stanowi dla zawodników nie lada wyzwanie.
Temat ten dość niespodziewanie pojawił się w obiegu po niedzielnej rywalizacji na torze Albert Park. W trakcie minionego weekendu w Melbourne rolę samochodu bezpieczeństwa pełnił Aston Martin, który od sezonu 2021 jest wykorzystywany w tej funkcji naprzemiennie z Mercedesem.
Po niezbyt pochlebnych opiniach na temat modelu Vantage w środowisku F1 zaczęło panować przekonanie, że lepsze osiągi posiada pojazd dostarczany przez niemieckiego producenta, którym od tegorocznej kampanii jest Mercedes-AMG GT Black Series.
Samochód ten posiada 730 koni mechanicznych oraz regulowane zawieszenie, a także w dużo większym stopniu niż model Astona przypomina rasowe auto wyścigowe. Zielona konstrukcja jest słabsza pod względem czystych osiągów i przyspieszenia, co z kolei stanowi mocną stronę czerwonego Mercedesa.
Jako pierwszy kwestię możliwości Astona Martina Vantage poruszył Max Verstappen, który w wyniku problemów technicznych nie dojechał do mety niedzielnego GP. Holender opisał przebieg restartu, podczas którego był bliski objęcia prowadzenia w wyścigu.
Tuż przed wznowieniem rywalizacji problemy dopadły bowiem Charlesa Leclerca, który zaczął zmagać się z podsterownością. Monakijczyk zaliczył delikatny uślizg na wyjściu na prostą startową, przez co znalazł się w trudnym położeniu na dojeździe do zakrętu nr 1, gdzie kierowca Red Bulla próbował go wyprzedzić. Ostatecznie lider klasyfikacji generalnej zdołał utrzymać się na czele stawki.
Max, pytany przez The Race o kłopoty, które towarzyszyły Leclercowi, postanowił odnieść się szerzej do osiągów zielonego Safety Cara, który jego zdaniem wyraźnie odstaje od auta spod znaku trójramiennej gwiazdy. To z kolei jest równoznaczne z większymi trudnościami w trakcie prób dogrzania opon przed powrotem do jazdy pełnym ogniem.
- Mieliśmy problemy z przyczepnością, ponieważ samochód bezpieczeństwa jechał bardzo wolno. Poruszał się niczym żółw - powiedział z nutką żartu urzędujący mistrz świata. - To jest nieprawdopodobne. Ten samochód jechał 140 km/h na prostej, gdzie nie było już uszkodzonego bolidu. Nie rozumiem, dlaczego musieliśmy podążać tak wolno - kontynuował.
- Musimy to przeanalizować. Z pewnością samochód bezpieczeństwa Mercedesa jest szybszy dzięki dodatkowej aerodynamice. Z kolei Aston Martin jest naprawdę wolny.
- Zdecydowanie potrzebujemy większej przyczepności [w trakcie restartu], bowiem nasze opony były lodowate. Wjechaliśmy w ostatni zakręt, gdzie zauważyłem, że bolid Charlesa jest podsterowny - przyznał, odnosząc się do restartu i pojedynku z Leclerciem.
- Powiedziałem sobie wtedy "okej, odrobinę się wycofam i uzyskam lepszą linię". Nie zmienia to faktu, że sposób, w jaki obecnie podróżujemy za safety carem, jest dość okropny.
O komentarz do całej sprawy został również poproszony triumfator trzeciego wyścigu sezonu 2022, który wyjaśnił, w czym tkwi problem podczas podążania za samochodem bezpieczeństwa.
- Szczerze powiedziawszy, w bolidzie zawsze wydaje się, że jedziemy zbyt wolno [za samochodem bezpieczeństwa], ponieważ obecne maszyny oferują dużą przyczepność. Było to bardzo trudne, zwłaszcza na oponach, z których wówczas korzystaliśmy, czyli na twardej mieszance.
- Starałem się nadać im trochę temperatury, więc jednocześnie zmagałem się z problemami. Wtedy chciałem zacząć narzekać, ale zauważyłem, jak bardzo samochód bezpieczeństwa ślizga się w zakrętach. Nie sądzę, by mógł jechać szybciej, więc nie chciałem wywierać zbyt dużej presji.
- Tak przedstawia się cała sytuacja. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że w bolidach, którymi obecnie się ścigamy, bardzo trudno jest utrzymać temperaturę opon za safety carem.
Do dyskusji włączył się także George Russell, który w miniony weekend po raz pierwszy stanął na podium w barwach Mercedesa. Brytyjczyk w nieco żartobliwy sposób stwierdził, że samochód bezpieczeństwa produkowany przez reprezentowaną przez niego markę nie sprawia kierowcom tak wielu problemów, jak jego zielony odpowiednik.
- My nie mamy żadnego problemu z samochodem bezpieczeństwa Mercedesa. Mówiąc poważnie, jest on około pięć sekund szybszy od samochodu bezpieczeństwa Astona Martina, co jest dość znaczącą różnicą.
Usłyszawszy komentarz Russella, siedzący obok niego Leclerc odparł: - Potrzebujemy Ferrari [w roli safety cara], by było kolejne pięć sekund szybciej!