Max Verstappen wciąż nie ukrywa swojego niezadowolenia z faktu, jak Lewis Hamilton celebrował swoje zwycięstwo w GP Wielkiej Brytanii. Swoimi spostrzeżeniami na ten temat podzielił się także siedmiokrotny mistrz świata.
W środowisku F1 nie milkną echa kontrowersyjnego incydentu, do którego doszło podczas dziesiątej rundy mistrzostw świata na torze Silverstone, kiedy to reprezentant stajni z Milton Keynes dość mocno rozbił swój bolid w zakręcie Copse wskutek kontaktu z wiceliderem klasyfikacji generalnej.
Holender podczas czwartkowego spotkania z mediami przed GP Węgier nie omieszkał wbić kolejnej szpileczki w kierunku Hamiltona oraz jego zespołu, którzy w jego opinii nie zachowali się należycie po zakończeniu ostatniego wyścigu.
- Jeden facet jest w szpitalu, a w tym czasie drugi wymachuje flagą, jakby nic się nie stało, pomimo że wypchnął go na ścianę przy [uderzeniu o sile] 51 G. Poza tym nie chodzi tylko o to, ale też o całą reakcję ich zespołu - powiedział Verstappen.
- Nie tak świętuje się zwycięstwo, zwłaszcza odniesione w taki sposób. Dla mnie było to okazanie braku szacunku. W pewnym sensie pokazało to, jacy oni są naprawdę. Pod presją wszystko wychodzi na jaw. Nie chciałbym, aby ktoś postrzegał mnie w taki sposób.
Brytyjczyk z kolei odrzucił ponad wszelką wątpliwość zarzuty kierowcy Red Bulla.
- Widziałem na ekranie, że wyszedł z auta. Wyglądał na całego i powiedziano mi, że tak było. Nie byłem świadomy wizyty w szpitalu, dopóki nie poinformowano mnie w zagrodzie. Nikt z nas nie chce przecież narazić innego kierowcy na obrażenia - dodał Hamilton.
- Nie uważam, że nasze zachowanie było pozbawione szacunku. Jedną rzeczą jest wiedzieć i celebrować, a drugą jest nie wiedzieć i celebrować. Ja oczywiście nie wiedziałem.
- To moje domowe Grand Prix. Pracowaliśmy niezwykle długo i ciężko, by mieć taki rezultat. To był wielki moment, pierwszy raz przy takim tłumie i to u nas w domu, czego rok temu oczywiście nie było. Emocje buzowały. To nie było celowe, po prostu wyszła radość z możliwości zobaczenia tylu świętujących ludzi. To naturalne i nie będę powstrzymywał swoich uczuć.
- Zadzwoniłem do Maxa po tym wyścigu, by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, a także dać mu znać, że ciągle go szanuję. Jasne, że prawdopodobnie nie odwzajemnia tego, ale to jest w porządku.