Max Verstappen zwrócił uwagę na interesujący aspekt przygotowywania manewrów w bolidach nowej generacji.

Jakość widowiska jest głównym tematem pierwszej części weekendu w Miami. W czwartek sporo kontrowersji wywołała decyzja FIA o kolejnym skróceniu stref DRS. Przedstawicieli Federacji próbował zrozumieć Fernando Alonso, który zaoferował swoje spojrzenie na to, dlaczego wyścigi potrafią bywać nudne.

Na konferencji prasowej na ten temat wypowiedział się także urzędujący mistrz świata, który przyznał, że otwieranie tylnego skrzydła nie jest lekiem na cało zło. Holender spróbował też wytłumaczyć, jakie aspekty rewolucji technicznej nie przyczyniły się do ułatwienia wyprzedzania.

- Oczywiście chciałbym móc ścigać się bez DRSu, ale to nie jest możliwe - powiedział Verstappen. - W naszym przypadku jest trochę inaczej. Jeśli samochód jest szybszy i trzeba się przebić, to długość strefy nie ma znaczenia. Gdy jednak różnice są na poziomie 0.1-0.2 sekundy, jak w Baku, to po wpadnięciu do pociągu DRS nie ma szans, bo strefa jest za krótka, by zaatakować.

- Czy to kwestia długości, czy może bolidy nie są zbyt dobre w podążaniu? Myślę, że to połączenie obu tych rzeczy. Auta prawdopodobnie są zbyt ciężkie i sztywne. Trudno najeżdżać na tarki, by poszukiwać innych linii. Teraz każdy jeździ mniej więcej tak samo, bo te maszyny po prostu tak działają, mając sztywne zawieszenie. Zespoły [wraz z rozwojem] znajdują też coraz więcej docisku, więc podążanie robi się trudniejsze.

- Te bolidy są stabilniejsze podczas jazdy za kimś. W poprzedniej generacji można było mieć ogromną nadsterowność lub podsterowność w szybkich czy wolnych zakrętach. Teraz też tracisz docisk, ale masz ciut więcej podsterowności i nadsterowności, czyli nic drastycznego.

- Z powodu sztywności straciliśmy trochę tej magii, którą można było wykorzystywać np. na torach ulicznych poprzez atakowanie tarek. W Baku było o to dość trudno, podobnie jest też w Singapurze.

Verstappen wskazał, co utrudniło wyprzedzanie w nowych bolidach

Lewis Hamilton i Max Verstappen w GP Arabii Saudyjskiej (fot. Red Bull)

- Według mnie ogólnie powinniśmy uciekać od zwiększania wagi, ale jest to bardzo trudne. Gdy wskakuje się do starszego samochodu, można wyczuć, jak zwinne były te konstrukcje. Dla mnie takie auta pochodzą z około 2010 roku, ale wcześniejsze były jeszcze lżejsze. Nie wiem, jak to naprawić. Większe koła również są trochę cięższe. Moim zdaniem idziemy w złym kierunku, ale nie wiem, jak to odwrócić.

Kierowcę Red Bulla poparł Lando Norris, który delikatnie zasugerował, by ze względu na zmiany po sezonie 2022 nie sugerować się wszystkimi pomiarami z poprzedniej kampanii.

- Max wyjaśnił to dość dobrze - stwierdził reprezentant McLarena. - Rozmawialiśmy już o tym i to nawet w zeszłym tygodniu. My jesteśmy najwolniejsi na prostych, więc chciałbym jak najwięcej DRSu, ale ogólnie trzeba się temu przyjrzeć.

- W zeszłym roku można było skracać strefy, ale bolidy się rozwinęły i zyskały więcej docisku, co z reguły utrudnia podążanie. Samochody stają się też coraz bardziej wydajne, więc potrzeba nieco większej pomocy. Konieczna jest analiza, ale może bez wykorzystywania danych z zeszłego roku, tylko z uwzględnieniem tego, co dzieje się w tym. 

- Tak jak powiedział Max, są pewne rzeczy, które mogliśmy robić kilka lat temu, by ułatwić wyprzedzanie, jak właśnie szukanie innych linii i atakowanie tarek. To nie jest jedynie kwestia DRSu. Wiele da się poprawić.