Nieprawdopodobne zamieszanie zostało wywołane przez informację o odejściu Nielsa Witticha z funkcji dyrektora wyścigu F1. Sam zainteresowany twierdzi, że wcale nie zrezygnował z pracy. Plotki sugerują, że tak po prostu zwolniono go w trybie natychmiastowym.
Do końca sezonu 2024 pozostają trzy rundy. Walka wśród kierowców jest bliska zakończenia, ale zmagania w klasyfikacji konstruktorów mogą rozstrzygnąć się w ostatnim Grand Prix. W takim momencie rywalizacji doszło do zmiany dyrektora wyścigu F1.
Zmiany, której nie spodziewał się nikt. Komunikat FIA zaznaczał wprost - Niels Wittich zrezygnował ze swojego stanowiska i opuści je w trybie natychmiastowym. Oczywiście można było się zastanawiać, dlaczego nie dokończy mistrzostw i czy to na pewno odpowiedni moment. Nagła zmiana planów Niemca mogła natomiast zaskoczyć. Byłoby to dziwne, ale realne.
W ostatnich sześciu sezonach F1 doszło do trzech zmian dyrektora wyścigu. Charlie Whiting zmarł przed GP Australii 2019, Michael Masi został wyrzucony po kontrowersjach z GP Abu Zabi 2021, a Eduardo Freitas nie powrócił na fotel po niebezpiecznych błędach z deszczowego GP Japonii 2022. Portugalczyk rotował się z Wittichem właśnie do zmagań na Suzuce.
GP Sao Paulo 2024 wiązało się z paroma kontrowersjami, ale następstwem tamtych wydarzeń nie były żadne pogłoski o drastycznych reakcjach. Ogólnie Niels czasem trafiał na nagłówki portali branżowych, choć dotyczyło to mniej palących spraw, np. biżuterii czy limitów toru. Był znacznie mniej medialną postacią niż Michael Masi, gdyż nowa polityka FIA zakazała spotkań z dziennikarzami.
Zastąpienie dyrektora wyścigu samo w sobie jest zresztą misją arcytrudną i wymaga przygotowań, a później „dotarcia się” już na stanowisku. Niewielu ludzi nadaje się do tej roli, a szczególnie nie pod koniec tak szalonego sezonu. Ciągle można było mieć więc pewne wątpliwości.
Domyślanie się i poszukiwanie powodów można jednak odstawić na bok. Wittich zdążył już poinformować bowiem, że nie opuścił stanowiska z własnej woli: - Nie zrezygnowałem - powiedział dla serwisu Motorsport-Magazin.
Portal przekazał ponadto, że wiadomość o zwolnieniu miała trafić do Witticha dzisiaj, niedługo przed tym, jak stała się publiczna.
Źródło tego komentarza jest bardzo ważne. To niemieckojęzyczna strona, której dziennikarze są obecni niemalże na każdym wyścigu F1 i mają bardzo dobrą reputację w padoku.
Ale w tej chwili nie są już jedynymi, którzy donoszą, iż nie doszło tu do żadnej rezygnacji. Reporter Sky Sports, Craig Slater, również przedstawił taką wersję wydarzeń.
- Kontaktowałem się ze źródłami na najwyższym poziomie, aby zobaczyć, jak wielką niespodzianą jest to odejście. Chciałem zobaczyć, czy ktokolwiek powie mi, dlaczego tak się stało. Po konsultacji z osobami na seniorskich stanowiskach w zespołach i ogólnie w sporcie mogę zdradzić, że ludzie są w większości zszokowani i zaskoczeni tym, że doszło do tego teraz. W oficjalnym komunikacie FIA twierdzi, że [Wittich] odszedł sam. Wiele źródeł podało mi, że został wyrzucony. Usunięto go z tej posady.
- Komunikat FIA mówi coś innego, ale ja usłyszałem właśnie to. Nie mogę podać konkretnego powodu odejścia, jak na przykład chęci zajęcia się czymś innym. Wytłumaczono mi za to, że zdaniem niektórych postaci w naszym sporcie sprawa dotyczy różnicy zdań pomiędzy Nielsem Wittichem a Mohammedem Ben Sulayemem. Podkreślam, że nie jest to stanowisko FIA, ale takie coś usłyszałem od innych osób.
Zbliżony punkt widzenia, choć z paroma różnicami, można znaleźć w BBC. Andrew Benson napisał, że dyrekcję wyścigu i tak mogła czekać roszada, aczkolwiek jeszcze nie teraz.
- Taka decyzja nie była szeroko oczekiwana w F1, lecz niektóre dobrze poinformowane źródła usłyszały, że Wittich zostanie zmieniony po zakończeniu sezonu. Źródło na seniorskim stanowisku powiedziało, że ze względu na swoje kontakty z prezydentem FIA, Mohammedem Ben Sulayemem, rozstanie nastąpiło wcześniej, niż oczekiwano.
Wątpliwe jest, aby Federacja zechciała skomentować te doniesienia. Jest to natomiast bardzo świeże zamieszanie, które zapewne doczeka się kolejnych wątków w następnych dniach, a nawet w Las Vegas, gdzie padok F1 zbierze się ponownie w przyszłym tygodniu.