Szefowie dwóch zespołów rywalizujących o mistrzowski tytuł wyjaśnili, dlaczego przez cały rok toczyli tak zażartą walkę, a także podkreślili, czego chcą uniknąć w finale sezonu.
Tegoroczna kampania zbliża się ku końcowi, ale kwestia mistrzowskiej korony wciąż nie została rozstrzygnięta. Obaj pretendenci do końcowego triumfu przystępują do finałowej odsłony walki o tytuł z identycznym dorobkiem punktowym, w związku z czym kierowca, który w niedzielnym wyścigu na torze Yas Marina ujrzy flagę w szachownicę przed swoim rywalem, wyjdzie zwycięsko z tegorocznej batalii.
Rok 2021 w Formule 1 upłynął jednak nie tylko pod znakiem pojedynków Maxa Verstappena z Lewisem Hamiltonem. Równie ostrą batalię toczyli ze sobą przełożeni obu zawodników, Christian Horner i Toto Wolff, którzy zostali poproszeni o skomentowanie jej na piątkowej konferencji prasowej.
- Walczymy o dwa największe trofea w sporcie i to jasne, że walka jest intensywna. Mamy inne charaktery, ale podzielamy tę intensywność i skłonność do rywalizacji. Będę bronił swojego zespołu i swojego kierowcy, obu kierowców, do upadłego. Tak należy robić. To pokazuje, kogo reprezentujesz i kogo chcesz bronić - ocenił szef Red Bulla.
- I tak, biliśmy się i na torze, i poza nim, będąc na granicy. Toto robił to samo w imieniu swojej strony i cóż, zrobiło się gorąco. Taki jest sport. Sztucznym byłoby siedzenie tutaj lub przez cały sezon i uśmiechanie się do swojego największego rywala. Nie jestem w stanie tego zrobić, bo nie byłbym ani prawdziwy, ani szczery.
- Oczywiste jest, że kipimy z emocji. Jesteśmy w zaciętym sporcie. Taka jest F1. To pokazuje intensywność w walce i między zespołami. To też daje wam [mediom] coś do opisania. Myślę, że było bardziej szczerze niż przy czymkolwiek innym. Według mnie siedzenie tutaj i mówienie, jak bardzo się kochamy i jak to pojedziemy wspólnie na święta po tym weekendzie, byłoby totalnie fałszywe. Przy okazji - nie, nie jadę z Tobą nigdzie po nim!
- Nie wiem, czy byłoby fajnie! - odpowiedział mu rywal z Mercedesa. - Zgadzam się z Christianem. Myślę, że mamy wspólny szacunek do tego, co zrobił drugi zespół. Bez tego nie byłby w tym miejscu, walcząc o te mistrzostwa. Jest jednak zbyt intensywnie. Bronię zespołu i jego interesów, a to może być czasem zażarte.
- Nie tylko kierowcy walczą na torze. To walka o przewagę w przepisach, a do tego jesteśmy w pewien sposób po jednej stronie, co bierze się z różnych perspektyw i punktów widzenia. Mogę zrozumieć to racjonalnie, ale jeśli coś idzie nie po myśli zespołu lub obu kierowców, mogę zrobić się emocjonalny w takim momencie. Christian ma swój sposób radzenia sobie z tym, bo - jak powiedział - jesteśmy innymi osobowościami.
- To po prostu walka o to trofeum, o jedną z najważniejszych nagród w sporcie. Na szali jest mistrzostwo świata i dlatego nie można oczekiwać pogadanek między kierowcami, szefami i wszystkimi ekipami.
Na piątkowym spotkaniu z mediami nie zabrakło pytań o stykowe sytuacje na linii Verstappen-Hamilton na przestrzeni bieżącej kampanii, a także scenariusza, w którym kolizja wyeliminowałaby oba auta z dalszej rywalizacji. W takiej sytuacji mistrzostwo świata powędrowałoby w ręce Verstappena, który odniósł większą liczbę zwycięstw w tym roku.
Przed startem weekendu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Michael Masi ostrzegł przed odebraniem punktów za nieuczciwy przebieg walki. Pryncypał stajni z Milton Keynes w odniesieniu podkreślił, że sędziowie powinni wykazywać się większą konsekwencją przy ocenianiu wyścigowych incydentów, przypominając również kilka tegorocznych starć Verstappena z Hamiltonem i związanych z nimi decyzji arbitrów.
- Ten temat znów powraca, gdy chcesz zachować spójność zasad. To, co wydarzyło się w czwartym zakręcie [podczas GP Brazylii], powinno zostać potraktowane tak samo w najbliższym wyścigu. Nie można po prostu wymyślić czegoś z kapelusza i powiedzieć "okej, teraz będziemy stosować tę regułę", ponieważ uważam, że byłaby to kpina z zachowania sędziów.
- To jeden z 22 wyścigów. Jaka jest różnica między tym [w Abu Zabi] a Silverstone czy Węgrami [gdzie Verstappen tracił przewagę w klasyfikacji generalnej nie ze swojej winy]? Musi istnieć powtarzalność w przyznawaniu kar. Myślę, że jest to rzecz, która doprowadza ludzi do złości bardziej niż cokolwiek innego. Ten fragment Kodeksu Sportowego, który został podkreślony w Notatkach, istnieje od zawsze. To nie jest coś, co zostało wprowadzone w ten weekend.
- Nikt nie chce, aby mistrzostwa skończyły się przed obliczem sędziów lub w żwirowej pułapce. Chcemy, aby ci dwaj tytani, którzy w tym roku często jeździli koło w koło, ponownie pościgali się w ten weekend. Tego właśnie pragniemy jako zespół i tego chce Max jako kierowca.
- Konieczna jest konsekwencja. Rozumiem, dlaczego Toto i Lewis, będąc w niekorzystnej pozycji z liczbą zwycięstw, będą na to naciskać. Ale nikt nie przystąpi do tego wyścigu, aby uznać, że dojdzie do kraksy.
- Nie brakuje spekulacji na ten temat, ale jesteśmy skupieni na próbie wygrania mistrzostwa na torze i dokonania tego przy fladze w szachownicę.
Do przypomnienia zapisów regulaminu przez dyrektora wyścigu odniósł się również szef Mercedesa.
- Uważam, że pomimo wszystkich kontrowersji, których doświadczyliśmy w ostatnich wyścigach - i jest to najprawdopodobniej kwestia różnego postrzegania pewnych zdarzeń z punktu widzenia różnych zespołów - to bardzo dobrze, że Michael i FIA przypomnieli, co mówią przepisy.
- Myślę, że ostrzeżenie jest właściwym środkiem odstraszającym dla wszystkich w celu zachowania wyścigowego ładu. To po prostu potwierdzenie tego, że wpływ na rezultat w mistrzostwach będzie miał nie tylko wynik wyścigu, ale też standardy jazdy.