Szef stajni z Brackley po zawodach na torze Silverstone ponownie musiał odnieść się do odejścia Lewisa Hamiltona z zespołu. Przy okazji poruszony został też wątek młodego Włocha.
Choć wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że niedzielne Grand Prix Wielkiej Brytanii padnie łupem McLarena, to wówczas w mieszanych warunkach lepszymi decyzjami wykazali się stratedzy Mercedesa, co następnie pozwoliło siedmiokrotnemu mistrzowi świata sięgnąć po rekordowe, dziewiąte zwycięstwo w swojej domowej rundzie.
Po wyścigu bardzo ciekawymi wypowiedziami podzielił się Toto Wolff, który otwarcie stwierdził, że po wielu miesiącach bezużytecznych działań i problemów z korelacją w jego zespole wreszcie doszło do wyczekiwanego przełomu. Choć dwie ostatnie wygrane Mercedesa, a szczególnie pierwsza, były efektem potknięć rywali, to nie da się ukryć, że w fabryce dokonano znaczącego progresu w zakresie wydajności, zwłaszcza w szybkich zakrętach, które dotychczas były sporym mankamentem.
Głównodowodzący tego składu zapytany, czy w obliczu odkopania ukrytych osiągów bolidu jeszcze bardziej żałuje utraty usług Lewisa Hamiltona po sezonie 2024, odparł: - Niczego nie żałuję w swoim życiu, ponieważ nie można tego typu spraw trzymać w sercu.
- Podejmujemy takie czy inne decyzje i je realizujemy. Musimy zakończyć sezon na jak najwyższym poziomie i dostarczyć samochód, który pozwoli walczyć o zwycięstwa i punkty, co następnie umożliwi nam pokonanie rywali w mistrzostwach konstruktorów. Tak to wygląda.
Podobne pytanie podczas oficjalnej konferencji zostało zadane także samemu Hamiltonowi: - Moja perspektywa jest taka, że kiedy zaczynaliśmy sezon i mieliśmy do dyspozycji samochód, w którym nie byliśmy w stanie zbliżyć się do Red Bulla, to wszystko wskazywało, że nie będziemy mogli nic wygrać. Na koniec sezonu byłoby więc trochę słodko-gorzko, bez takich sytuacji jak ta dzisiejsza.
- To naprawdę budujące, że wewnątrz zespołu doszło do sporej mobilizacji. Wszyscy wykonali świetną robotę, aby doprowadzić samochód do tego miejsca, w którym czujemy się znacznie bardziej komfortowo, jednocześnie zmieniając fundamenty z zeszłego roku. Nie startujemy więc z niskiego poziomu, tylko wysokiego, co było dla nas priorytetem. Przed nami jeszcze długa, długa droga, ponieważ nasz bolid wciąż nie jest najszybszy. Myślę, że jesteśmy jednak bardzo blisko naszego celu i mam nadzieję, że z kilkoma kolejnymi ulepszeniami będziemy w jeszcze silniejszej pozycji, aby naprawdę konsekwentnie walczyć w pierwszym rzędzie.
W trakcie spotkania z mediami poruszony został też wątek Andrei Kimiego Antonellego, który po wielu rozczarowujących wynikach w ten weekend wreszcie sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo na poziomie Formuły 2. Warto odnotować również, że opisywany triumf pojawił się w możliwie najlepszym momencie, gdyż podczas rundy w Zjednoczonym Królestwie na jaw wyszły mocne sugestie, według których obóz Mercedesa miał się ponownie otworzyć na Carlosa Sainza.
- Patrzymy z perspektywy garażu na najlepszego brytyjskiego kierowcę, który wraz z nami bardzo dobrze poradził sobie podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii - kontynuował Toto Wolff. - Jest tu też Andrea Kimi Antonelli, który nie ma nawet prawa jazdy, ale oglądał z nami triumf Lewisa. Wtedy pomyślałem, że pewnego dnia chciałbym to przebić, ale może nie tutaj. Monza byłaby odpowiednim miejscem.
- F2 jest w tym roku bardzo trudna z uwagi na nowy samochód. Jak widać, on i Bearman mają z nim bardzo duże problemy i nie są zadowoleni ze swojej jazdy. To nie chodzi o tempo wyścigowe, ale o rzeczy, których można uniknąć. Z drugiej strony patrząc na to, jak [Andrea] pokazał się w sobotę, gdy na mokrym torze był chwilami szybszy o dwie sekundy od innych, to chyba nie ma wątpliwości, że w tym młodym człowieku drzemie niezwykły talent. Zwycięstwo z pewnością zdjęło z jego barków duży ciężar. W niedzielę wprawdzie nie ukończył wyścigu, ale to nie była jego wina.