Początek weekendu wyścigowego na Silverstone przyniósł kilka zaskakujących wieści o transferach w F1 na sezon 2025. Według najnowszych informacji pozycja Sergio Pereza nie jest już tak pewna, a w lepszym położeniu ma znajdować się Carlos Sainz.

Meksykanin niedawno podpisał dwuletni kontrakt z Red Bullem i zamknął innym furtkę do najlepszego zespołu w stawce. Tak przynajmniej stan rzeczy oceniany był niedawno. O ile jasne jest, że to zapewne umowa w formacie 1+1 lub istnieć mogą klauzule wydajności, o tyle mało kto spodziewał się doniesień o możliwej zmianie już w przyszłym roku.

Takie informacje przekazał wczoraj Michael Schmidt z cenionego Auto Motor und Sport. Powód jest raczej oczywisty - to bardzo słaba forma Pereza, który wydaje się być najgorszym zawodnikiem pierwszych czterech ekip i zwyczajną kulą u nogi stajni z Milton Keynes w walce o mistrzostwo świata konstruktorów.

AMuS uważa, że brak dobrych wyników do wakacji, połączony z jednoczesnym "kontynuowaniem tendencji wzrostowej" Daniela Ricciardo, mógłby doprowadzić do rychłej korekty składu. W tekście zacytowany jest Helmut Marko, który miał tajemniczo powiedzieć, że sytuacja rozjaśni się przed wakacjami.

Kandydatura Ricciardo jest tu bardzo zaskakująca. Od pewnego czasu przyjmuje się, że ponieważ nie zaprezentował niczego szczególnego na tle Yukiego Tsunody, to nawet w tym roku w bolidzie RB może zasiąść Liam Lawson. Daniel był zresztą pod sporą presją mediów w Austrii, bo to tam sprawa wymiany obiegła cały padok. 

Doszukując się sensu w sprawdzeniu go zamiast Pereza, należy spojrzeć na przyczyny zeszłorocznego pożegnania Nycka de Vriesa i ściągnięcia Honey Badgera. Wtedy argumentowane było to chęcią stworzenia tzw. stracha na Checo, jednakże od tego czasu po stronie Australijczyka pojawiły się równie przeraźliwie słabe występy, przelatane zaledwie paroma wzlotami. Możliwe natomiast, że Red Bull ciągle wierzy w możliwość odzyskania starego Daniela i uważa, że gorzej niż u Sergio po prostu nie będzie.

Jakiekolwiek zmiany w obozie Byków mogłyby totalnie odmienić rynek kierowców. Gdyby Perez był dostępny - o czym zresztą wspomina AMuS - zainteresowanie nim mogłyby wyrazić takie ekipy jak Williams czy Audi. To z kolei zburzyłoby obecną układankę, która wyglądała na coraz prostszą do ułożenia, choć nadal częściowo zależną od wyboru Carlosa Sainza.

Niemcy podkreślają, że Hiszpan nie znajdzie miejsca w Red Bullu, co jest zgodne z całą tegoroczną narracją. W Austrii usłyszeliśmy, że nigdy nie był zresztą poważnym kandydatem do zajęcia fotela obok Maxa Verstappena, gdyż uważa się za kogoś więcej niż wyraźny numer 2.

Możliwe za to, że ostatnio zwiększyły się jego szanse na wejście do Mercedesa. Te w pewnym momencie uznawano za zerowe, a w okolicach GP Hiszpanii zawodnik miał być niemalże dogadany z Jamesem Vowlesem. Decyzja kolejny raz została za to odłożona, gdyż do gry wkroczyło Alpine, które z pomocą Flavio Briatore kusi Sainza swoją ofertą oraz możliwością zmiany jednostki napędowej właśnie na tę z Brixworth.

   Obecność Flavio Briatore w padoku F1 namieszała mocno w transferowej układance (fot. Alpine).

Obecność Flavio Briatore w padoku F1 namieszała mocno w transferowej układance (fot. Alpine).

Gdyby okazało się, że Toto Wolff nie zechce zaryzykować z błyskawicznym awansem Andrei Kimiego Antonellego, a Max Verstappen nie dokonałby nagłego odejścia z Red Bulla, to Carlos mógłby stać się potrzebny jako pewny kierowca, który będzie skłonny wybrać lepszy bolid nawet na krótszy okres, a nie stajnię z końca lub środka stawki, w której musiałby albo zaczekać na duży progres, albo zapracować sobie na powrót na szczyt.

Niejasne jest za to, jak bardzo Austriak uchylił drzwi Hiszpanowi. Podpisanie Olliego Bearmana przez Haasa i podejście Ayao Komatsu oraz zakulisowe głosy pokazują, że słabe wyniki w F2 nie muszą być czymś szczególnie reprezentatywnym. Nie licząc tekstu AMuS, wiele innych artykułów na temat Carlosa w Mercedesie oparto na rozmowie Toto z hiszpańskim Mundo Deportivo.

- Zmniejszyliśmy już pulę kierowców, z którymi chcemy pracować w przyszłości - powiedział Wolff. - Chcemy podjąć decyzję, która będzie korzystna dla Mercedesa w perspektywie 5-6 lat. Kimi i George to nasi wieloletni juniorzy, więc zależy nam na trzymaniu się programu.

- Carlos daje jednak pewną wartość, szczególnie w ciasnej walce, jaka może mieć miejsce w przyszłym roku. Jest kimś, kto będzie bardzo konkurencyjny, a gdyby nasz bolid był dobry, to mógłby pomóc w klasyfikacji konstruktorów. To bezpieczny wybór, za którym przemawia wiele rzeczy. Dlatego też chcę dać sobie czas i mieć różne możliwości. Powiedziałem za to Carlosowi: "Nie jestem pewny, czy możesz czekać tak długo, jak ja bym sobie tego życzył".

- Nie chcę podjąć szybkiej decyzji. Ale tak, on jest [opcją]. Jeśli będziemy mieć więcej czasu, to na pewno ma szansę, lecz najpierw musi wybrać, co dalej z innymi zespołami. 

Od wizyty na Red Bull Ringu pewne jest, że sprawa Sainza robi się irytująco przeciągająca dla różnych stron. Nie bez powodu media zaczęły huczeć o tym, iż wznowione zostały rozmowy Williamsa i Audi z takimi kandydatami jak Valtteri Bottas czy w mniejszym stopniu Esteban Ocon. Fin na etapie końcówki maja wydawał się być wstępnie dogadany z ekipą z Grove, za to Francuz jest ewniakiem do zastąpienia Kevina Magnussena w Haasie. Z kolei Alpine, gdyby Carlos ostatecznie odmówił, ma ciągle rozważać Jacka Doohana.

Wszystko to może się zakończyć tak, jak przyjmowano do tej pory, ale wystarczy jedno zaskakujące posunięcie któregoś z ważniejszych graczy, szczególnie Red Bulla i/lub Mercedesa, aby układankę należało rozpocząć od nowa. Ponieważ są to świeże wieści, należy mieć na uwadze, że dalszy rozwój weekendu wyścigowego oraz okres po nim mogą przynieść świeżą falę plotek i doprecyzować to, co wyszło na jaw dziś i wczoraj.