Po zakończeniu wyścigu w Meksyku Toto Wolff nie miał powodów do zadowolenia, o czym opowiedział dla telewizji Sky.

Mercedes zaskoczył wszystkich w sobotę nie tylko poprzez triumf w kwalifikacjach, ale także zablokowanie całego pierwszego rzędu. Stało się tak z powodu przede wszystkim warunków, które wyrzuciły RB16B z okienka pracy, a także przez wewnętrzne problemy Byków.

Jak mówił Max Verstappen na gorąco po czasówce, P3 mogło jednak okazać się zbawienne ze względu na długi rozpęd do 1. zakrętu. Chociaż cień aero na Autodromo Hermanos Rodriguez nie jest tak efektywny jak w Rosji i historycznie 3. pozycja nie była tu tą idealną, tym razem Holendrowi udało się wykorzystać okazję.

Lider mistrzostw popisał się fantastycznym manewrem, ale sprawę ułatwili mu kierowcy Mercedesa, którzy hamowali około 20-30 metrów przed nim. Dysponujący świetnymi hamulcami Red Bull, dodatkowo znajdujący się na linii wyścigowej, nie miał więc problemu z objęciem prowadzenia.

Niepocieszony takim rozstrzygnięciem był oczywiście Toto Wolff, który liczył na więcej, biorąc pod uwagę start z miejsc 1-2. Austriak nie ukrywał jednak, że zwycięstwo prawdopodobnie i tak było poza zasięgiem jego kierowców.

- To nie powinno się wydarzyć. Mieliśmy dwa samochody z przodu, ale wygląda na to, że sprawiliśmy, iż po zewnętrznej dla Maxa rozstąpiło się morze. I tak obrót kompletnie odebrał punkty Valtteriemu. Mógł być na P3 lub P4, więc to wkurzające, delikatnie mówiąc. 

- Bardzo trudno jest zobaczyć w lusterkach, co właściwie dzieje się z tyłu. Myślę jednak, że gdyby oni byli bardziej po lewej stronie toru, Max nie zdołałby się przebić, zostałby zablokowany.

- Trzeba pogratulować Red Bullowi, bo ich tempo było po prostu na innym poziomie. Nie sądzę, że mogliśmy wygrać wyścig, nawet jeśli utrzymalibyśmy się z przodu po zakręcie nr 1. Objechaliby nas w trakcie pit stopów.

Toto Wolff, Mercedes

- Ostatecznie, patrząc na walkę Lewisa, to było ograniczenie strat. Obrót Valtteriego był natomiast bardzo bolesny. 

- Nie wiem, co zrobili źle wczoraj, ale dzisiaj pokazali tempo, które widzieliśmy w piątek. Trzeba przyjąć to na klatę.

Na początek wyścigu nieco inaczej spojrzał Christian Horner, który w pewnym momencie obawiał się, że jego podopiecznego może czekać przytarcie opony i potencjalne koszenie trawy za zakrętem nr 1.

- Max pojechał fantastycznie. Najważniejszy był start, który rozegrał znakomicie. Znalazł sobie miejsce, ale ja byłem zaskoczony, że zostawili mu przestrzeń. Muszę jednak przyznać, że Bottas był bardzo fair.

Christian Horner, Red Bull

- Następnie myślałem, że Max przestrzelił hamowanie. Zaczął zwalniać bardzo późno, ale poradził sobie z tym, a potem wyścig był już prosty.

- Na okrążeniach zapoznawczych Max pojechał tak samo i zahamował właśnie w tym samym miejscu. Prawdopodobnie po prostu powtórzył w swojej głowie to, co miał zrobić.

- Nie sądzę, że oczekiwaliśmy tego po sobocie. Wczoraj to była niespodzianka, ale czuliśmy, że spisaliśmy się poniżej oczekiwań. Ostatecznie jednak było to nasze błogosławieństwo, bo inaczej bylibyśmy łatwym celem przed zakrętem nr 1. To ironiczne, ale się opłaciło.