Toto Wolff i Christian Horner skomentowali finansową stronę wejścia zespołu Michaela Andrettiego do Formuły 1.
Doniesienia o tym, jakoby syn mistrza świata z 1978 roku chciał wejść z własnym zespołem do Formuły 1, pojawiły się w zeszłym tygodniu. I chociaż poszły za nimi bardzo mocne słowa o dogadaniu się na silniki, tak reakcja FIA nie była już specjalnie optymistyczna.
Wiele czasu w tym temacie poświęcano kwestii finansowej. Robił to nawet sam Michael Andretti, mówiący, iż jest w stanie zapłacić bez problemu gigantyczne wpisowe, jakiego od nowych graczy wymaga Formuła 1.
Ten aspekt w całej tej sytuacji podchwycili także szefowie ekip, w tym Toto Wolff, który spojrzał na niego w szerszej perspektywie, wykraczającej poza opłatę początkową.
- Andretti to znaczące nazwisko, a rynek amerykański jest ważny - stwierdził Austriak.
- Każdy zespół, który dołącza do stawki, musi wnosić wartość dodaną. Nie chodzi tu wyłącznie o zapłacenie 200 milionów dolarów wpisowego, ale o zademonstrowanie, co może on wnieść dla pozostałych zespołów, Formuły 1 i FIA. Tylko wtedy sport będzie się rozwijał.
Dyrektor generalny stajni Mercedesa zaprezentował też swoje zdanie o tym, czego potrzebuje nowo przychodzący zespół, w czego skład wliczył miliard dolarów, jeszcze bardziej powalający niż 200 milionów na wejście.
- To jest absolutny szczyt. To Champions League albo NFL i redystrybucja franczyzy w biegu nie jest właściwa. Nie takie są intencje F1 i FIA.
- Ale jeśli jest prawdziwa marka z odpowiednimi ludźmi, niezbędnymi funduszami, nie tylko 200 milionami, bo prawdopodobnie będziesz potrzebował więcej, około miliarda dolarów... jeśli chcesz grać w tym klubie z marszu, wtedy czemu nie?
Ciekawe stanowisko przedstawił również Christian Horner, który do dyskusji dorzucił wątek celu, jaki mają zapisy Concorde Agreement, między innymi ten o olbrzymim wpisowym.
- Andretti to silne nazwisko w motorsporcie. Oni nie należą do tych, którzy robią tylko szum wokół swojego wejścia [do F1]. Ale są jasne kryteria wynikające z Concorde Agreement, które muszą być spełnione i zaakceptowane. Jestem pewien, że są zaangażowani w ten proces.
- To porozumienie jest po to, żeby chronić 10 aktualnych zespołów, a nie rozcieńczać to. Tak więc ta sprawa wymaga tego, aby się jej dokładnie przyjrzeć - mówił pryncypał Czerwonych Byków.