Po wyścigu na Węgrzech Toto Wolff w swoim stylu opisał obecną rywalizację w Formule 1. 

Mercedes po sobotniej czasówce z dużymi nadziejami przystępował do niedzielnej rywalizacji na Hungaroringu, jednakże rzeczywistość kolejny raz mocno zweryfikowała wielokrotnych mistrzów. Szczególnie boleśnie przekonał się o tym Lewis Hamilton, który startował z 1. pola, a na mecie zameldował się tuż poza podium. Nieco więcej akcji ujrzeliśmy natomiast u George’a Russella, który po starcie z P18 zdołał przebić się na 6. miejsce.

Szef stajni z Brackley podczas sesji z mediami był dość mocno niezadowolony z niewykorzystania swojego potencjału, natomiast w pewnym momencie pokusił się o ciekawe porównanie tego, jak odczuwa obecną stratę do Red Bulla.

- Mieliśmy dziś drugi najszybszy samochód, chociaż rezultat tego niestety nie odzwierciedla - powiedział Wolff. - W teorii to była druga najlepsza maszyna, ale niestety nie udało się tego przełożyć na wynik. To bardzo rozczarowujące i musimy sprawdzić, co moglibyśmy zrobić lepiej. 

- Widzieliśmy, że George przebił się do przodu stawki, a po pit stopach znów spadł za Astona Martina i Ferrari, więc należy to przeanalizować. Byliśmy zbyt ostrożni, jeżeli chodzi o wprowadzanie opon na początku przejazdów. Dużo czasu traciliśmy po wizytach w alei, ale za to pod koniec stintów byliśmy w stanie być najszybsi na torze. To wszystko kwestia wypracowania pewnej równowagi. 

- Możemy tak tutaj ze sobą rozmawiać i dywagować na temat tego, że mogliśmy być drudzy. W pewnym sensie nie ma to jednak znaczenia, ponieważ z przodu jest samochód, który wypracował przewagę 38 sekund i prawdopodobnie nie musiał naciskać przez większość czasu. Taka jest gorzka rzeczywistość, ale to merytokracja i dopóki poruszamy się w ramach przepisów, to po prostu musimy przyznać, że wykonali lepszą robotę. 

- Jeżeli chodzi o samo tempo, byliśmy naprawdę szybcy, ale tyczy się to jedynie reszty świata, takiego gangu F2, przeciwko któremu wystawia się samochód F1 [Red Bulla]. Teraz jest to bez znaczenia. Musimy wszystko przekalkulować i sprawdzić, co można poprawić [w naszym aucie] w świetle kolejnych wyścigów, a potem to zoptymalizować. 

O skomentowanie słów Toto poproszono Freda Vasseura, szefa Ferrari, który postanowił wypowiedzieć się z pewną dozą poczucia humoru.

- Dajcie mu samochód F2 i wtedy zobaczymy! - śmiał się Francuz. - Red Bull jest z przodu, ale pewnie tak samo czuliśmy się, gdy to Mercedes był w takim położeniu. Trzeba skupiać się na sobie, ograniczać błędy i wykonywać lepszą robotę. Nie jestem przekonany, że takie stwierdzenia są sensowne. Powiedzcie mu to!