Toto Wolff skomentował wypadki obu kierowców Mercedesa, do jakich doszło w kwalifikacjach do GP Austrii.

Lewis Hamilton i George Russell rozbili swoje maszyny w ostatnim segmencie Q3, tracąc szanse na bardzo dobre wyniki, które mogło umożliwić naprawdę mocne tempo kapryśnej konstrukcji W13.

Oba zajścia wydawały się dość zbliżone do siebie, ponieważ Brytyjczycy wpadli w zakręty z dużą prędkością, a pojazdy uciekły im w środkowej fazie pokonywania odpowiednio T7 i T10.

Więcej na rozbiciu maszyny stracił siedmiokrotny mistrz świata. Lewis wywalczył tylko 10. miejsce na starcie do sprintu, które później po surowym ukaraniu Sergio Pereza zamieniło się w 9. pozycję. Ponieważ pierwszy czas jego młodszego kolegi był dość dobry, były kierowca Williamsa uplasował się na P5, wskakując późnym wieczorem do drugiej linii, na P4.

W sobotni poranek szef ekipy miał okazję wypowiedzieć się na temat trudnego piątku Mercedesa. Toto Wolff nie miał pretensji do swoich podopiecznych, wyrażając zadowolenie z tego, iż możliwe było celowanie w coś więcej niż na początku sezonu.

- Ostatnie zakręty, które zdążył zaatakować Lewis, były przejechane ogólnie najszybciej. Czy włączylibyśmy się w walkę o pole position? Nie jestem pewien, ale bylibyśmy pewnie w granicach 0.1 sekundy, może 0.15 sekundy. To tor, na którym nasze bolidy w przeszłości nie czuły się szczególnie dobrze. Jest więc poprawa. Poza tym wolę mieć dwa rozbite auta, które walczą o pole position, niż jedno na P8 po spokojnej przejażdżce. 

- Uszkodzenia są spore. Mamy do sprawdzenia dwie podłogi, dwie skrzynie, tylne skrzydło i wiele innych elementów. Wczoraj wieczorem garaż wyglądał tak, jakby ktoś upuścił samochód z klocków Lego. Mechanicy robią świetną robotę. 

- Cieszymy się, że mamy teraz szybsze auto. Zaczynamy rozumieć je coraz lepiej i kierowcom także jeździ się lepiej. Samochód nadal jest jednak trudny w prowadzeniu i teraz, gdy możemy już walczyć o pozycje w czołówce, cieszy mnie to, że oni atakowali. Lewis zakręt wcześniej pojechał o 10 km/h szybciej i zmieścił się. Później znów miał 10 km/h więcej w "siódemce", ale już nie dał rady. 

- George, jak widzieliście, poprawiał się na delcie. To [zakręt nr 10, gdzie się rozbił] było jedno z jego szczególnie mocnych miejsc podczas poprzednich przejazdów, ale tym razem poszło to za daleko. Niezależnie od tego, czy był wiatr, czy też stało się coś innego, auto i tak jest trudne w prowadzeniu, ale jest jednocześnie szybsze, więc to dla mnie absolutnie akceptowalne.