Powoli tradycją staje się, że w poniedziałek, dzień po wyścigu, na stronie pojawia się tekst o Wygranych i Przegranych weekendu. Nie inaczej jest po rywalizacji na Hungaroringu!

Podczas zawodów w Spielbergu raz łatwo było mi wytypować trójkę Wygranych i Przegranych, a raz trudno. Po zmaganiach na Węgrzech poszło mi to szybko, gładko i przyjemnie. Dziś pewnie mniej kontrowersyjnie niż ostatnio. Zapraszam zatem.

Wygrani

Lewis Hamilton

Coś mi się zdaję, że powiedzenie "Get in there, Lewis" będziemy mogli słyszeć w tym sezonie często. A nawet bardzo, bardzo często. Niebywały pokaz zaprezentował nam Hamilton. Drugi raz z rzędu. Tydzień temu, podczas Grand Prix Styrii, Brytyjczyk był nie do zatrzymania. Na Hungaroringu scenariusz z Red Bull Ringu się powtórzył i 35-latek znów wszystkich zdeklasował. 

Niewiarygodne tempo ma Hamilton. Na twitterowym profilu zespołu Racing Point znalazłem zdjęcie z wymownym podpisem. Zaraz po starcie, aparat uchwycił przewodzącego reszcie stawki Lance'a Strolla. Chwila, a gdzie Hamilton? Pomknął do mety. "Otóż to. To jest zdjęcie. [cśśś... prowadzimy, szczerze mówiąc]" - tak admin konta Racing Point podsumował wspomniany obrazek. Zresztą, zaraz zobaczycie sami. 

Szczerze? Nie wierzę, aby ktoś mógł zatrzymać Lewisa w tym roku. Jest po prostu niesamowity. W ostatni poniedziałek pisałem, iż "obawiam się, że nie będzie żadnego Bottasa 3.0". I cóż, 7 dni później jestem przekonany, co do tych słów, że się nie pomyliłem. Okej, to dopiero trzeci wyścig sezonu. Ale wszyscy wiemy, jak wielkim kierowcą jest Hamilton, a jak znakomitym bolidem Mercedesa dysponuje. "Ruszyła maszyna, już nikt nie zatrzyma".

Max Verstappen i jego mechanicy

Słabe treningi, słabe kwalifikacje i bardzo dobry wyścig. Choć i w niedzielę nie obyło się bez problemów. Max Verstappen nie popisał się podczas okrążenia dojazdowego na pola startowe i rozbił swój samochód o bariery, niszcząc przednie skrzydło i zawieszenie. Niesamowitą robotę wykonali jego mechanicy i to dlatego także ich umieściłem w gronie Wygranych.

Christian Horner przyznał później, że Holendra dzieliło 20 sekund, by wcale nie wystartował w wyścigu. Chapeau bas dla całego zespołu, bo naprawdę się popisali. Choć myślę, że Verstappenowi nie wypada popełniać takich błędów, nawet na wilgotnej nawierzchni. Bo nawet jeśli jest jeszcze młodym zawodnikiem, to na tyle doświadczonym. 

To na Hungaroringu Red Bull miał rzucić wyzwanie Mercedesowi i pokazać, że Czerwone Byki stać na walkę o tytuł mistrzowski. Mimo znakomitych zawodów, jakie ma za sobą Max, wątpię jednak, że tak będzie, gdyż - jak było widać - Red Bull nie ma aż tak dobrego bolidu, żeby bić się z Hamiltonem, który jest obecnie w innej lidze. Brawa jednak dla Verstappena już za sam wyścig, bo podniósł się po wpadce i umiejętnie wykorzystał błędy innych podczas startu, dzięki czemu po ciężkich chwilach stanął na podium. 

Lance Stroll

Wyśmienity weekend ma za sobą Lance Stroll. Najpierw trzecia pozycja w sobotnich kwalifikacjach, a później czwarta lokata wywalczona w wyścigu. Naprawdę dobre zawody za Kanadyjczykiem, dla którego to najlepszy rezultat od deszczowego i szalonego Grand Prix Niemiec na Hockenheimringu w ubiegłym roku. 

Po czołowe miejsca na Węgrzech miał jechać Sergio Perez, tymczasem Meksykanin całkowicie zawalił start, przez co nie liczył się w walce o najwyższe cele. Świetnie z tego zadania swojego partnera wyręczył Stroll, któremu takie dobre wyniki są potrzebne, gdyż słychać już głosy krytyki w stronę jego taty, Lawrence'a, za to, że chce on wywalić z zespołu Pereza, mimo ważnego kontraktu, by zastąpić go Sebastianem Vettelem. 

Dlatego też Kanadyjczyk musi pokazywać się z lepszej strony niż Meksykanin, żeby udowodnić swoją wartość i pokazać, że wcale nie jest gorszy od swojego kolegi z ekipy. Posada posadą, bo jednak Stroll ma ją pewną, lecz szkoda byłoby, gdyby lepszy Perez wyleciał po tym sezonie. Osobiście liczę na obu zawodników "różowych panter", bo to z automatu kolejna drużyna, która liczy się w górnej części stawki, a dzięki temu możemy być świadkami lepszego widowiska. 

Przegrani

Lando Norris

Po dwóch wspaniałych wyścigach w wykonaniu Lando Norrisa, przyszedł czas na słabszy. Pierwszy raz w tym sezonie Brytyjczyk jest bez punktów. Po prostu pojechał słabo i nie pokazał się z dobrej strony. O tym wszystkim mówi 13. pozycja, o której na pewno nie marzył sam 20-latek, choć i on, i Carlos Sainz mówili, że spodziewają się trudnego weekendu.

Mimo to, Norris nadal jest bardzo wysoko w klasyfikacji generalnej mistrzostw, bo plasuje się na czwartym miejscu. O 7 punktów wyprzedził go Verstappen, natomiast nad Alexandrem Albonem Brytyjczyk ma 4 "oczka" przewagi. Jeśli oceniać całokształt, to naprawdę jest bardzo dobrze, jednak dużo, dużo słabiej poszło mu na Hungaroringu, za co znalazł się w gronie moich Przegranych.

20-latek popisał się jednak fajnym gestem, oby nie ustawionym. Mianowicie, McLaren na swoje media społecznościowe wrzucił zdjęcie, jak kierowca pomaga swoim mechanikom rozebrać samochód. Może to jakaś kara, którą sam sobie wyznaczył Norris za tak słaby występ? 

George Russell

Tydzień temu, po drugim Grand Prix na Spielbergu, oszczędziłem jeszcze George'a Russella i wśród Przegranych umieściłem Sainza z McLarena. Tym razem jednak oberwie się także Brytyjczykowi ode mnie. No cóż, takie jest tym razem moje zdanie - na minus dla 22-latka.

Pisząc cykl Wygrani i Przegrani patrzę pod kątem całego weekendu. I naprawdę pierwsza część była imponująca w wykonaniu Russella - 12. lokata w sesji kwalifikacyjnej była czymś niesamowitym, kosmicznym, jak na możliwości bolidu Williamsa. Nie wiem, ile wycisnął z niego Brytyjczyk, jakieś 110, 150, 200%? Naprawdę 22-latek ma za sobą niezwykle udaną sobotę.

Znowu. Znowu ma niezwykle udaną sobotę. A co z niedzielą? No niestety, ale jest w lesie. W Styrii popełnił błąd i wylądował w żwirze, a na Węgrzech zaliczył bardzo słaby start i zanotował spadek w dół. W dodatku przyćmił go partner z ekipy, Nicholas Latifi, który - w przeciwieństwie do niego - ruszył niczym petarda i znajdował się na 10. miejscu. Jak w sobotę uśmiechałem się do Brytyjczyka, tak w niedzielę i teraz, pisząc ten tekst, mam mieszane uczucia, co do jego weekendu.

Pierre Gasly

Pierre Gasly naprawdę nieźle radzi sobie w obecnej kampanii, reprezentując barwy AlphaTauri. W Grand Prix Austrii zajął 7. pozycję, a w kwalifikacjach przed drugim wyścigiem na Red Bull Ringu był 8. Niestety, jednak od początku Francuz miał wtedy problemy, bo nie uniknął na starcie kontaktu z Danielem Ricciardo z Renault i wtedy już zawody nie układały się po jego myśli.

I właśnie przez te problemy, o których wyżej już napisałem, 24-latek znalazł się w gronie Przegranych, według mnie. Sam prezentuje się dobrze, jednak jak nie drobna kolizja, to z bolidem mu nie po drodze. Nawet podczas inauguracji w Austrii mało co nie wycofał się z rywalizacji przez przegrzewające się hamulce.

W piątek Gasly nie wyjechał na tor podczas 1. treningu, ze względu na kłopoty z jednostką napędową. Potem wszedł do Q3, podczas którego także jednak nie przejechał ani jednego kółka, a - jak sam przyznał - wynik mógł być lepszy. Przed Grand Prix Francuz dostał nowy silnik, który... również zawiódł. I to właśnie nie przez postawę samego Gasly'ego umieściłem go wśród Przegranych, a przez to, że za każdym razem ma pod górkę - w Austrii, Styrii i na Węgrzech.