Lando Norris wykręcił najlepszy czas na otwarcie weekendu wyścigowego F1 w Montrealu. Jazdy były dość sztucznie skrócone z powodu burzy.
FP1 w pigułce:
- sesja odbyła się w mokrych warunkach,
- Zhou uszkodził swój bolid,
- zespoły przywiozły kilka ulepszeń,
- Stroll zaliczył czysty trening,
- Norris na czele.
Mimo silnej burzy, która poprzedziła start treningu i doprowadziła nawet do zalania paru budek komentatorskich, dyrekcja wyścigu postanowiła nie wprowadzać żadnych zmian w harmonogramie jazd. Niestety aleja serwisowa przez kilkanaście pierwszych minut pozostawała zamknięta, co miało umożliwić pozbycie się zalegającej na torze wody i innych rzeczy.
Finalnie pierwszy trening wystartował o 19:51 czasu polskiego, a pierwszymi śmiałkami, którzy opuścili swoje garaże, byli Lewis Hamilton, Valtteri Bottas oraz Lando Norris. Preferowanym wyborem były w tym przypadku oczywiście opony oznaczone zielonym i niebieskim paseczkiem.
Płynność pierwszych piątkowych zajęć bardzo szybko przerwał jednak Zhou Guanyu, który w T5 uderzył w barierę, co poskutkowało zatrzymaniem bolidu i wywieszeniem czerwonej flagi.
Wraz z rozwojem wydarzeń warunki na torze ulegały poprawie. Pod koniec kilku zawodników zdecydowało się porzucić przejściówki i użyć gładkiego ogumienia.
W międzyczasie Valtteri Bottas, Max Verstappen i Daniel Ricciardo postanowili sprawdzić nowe trawiaste pobocze w zakręcie nr 8. To miejsce w obecnych warunkach okazało się bardzo grząskie ze względu na zalegającą w tym miejscu sporą ilość wody.
Ostatecznie na czele tabeli z czasami zameldował się Lando Norris, a prowizoryczne podium uzupełnili Carlos Sainz oraz Charles Leclerc.
Z uwagi na szarpany charakter sesji wyniki nie są oczywiście w żadnym stopniu miarodajne. Obecne prognozy pogody sugerują, że również FP2 odbędzie się w deszczowych warunkach. Podobnie sytuacja ma wyglądać także jutro oraz w niedzielę.
Ładowanie danych