Andrea Stella skomentował tempo Lando Norrisa z końcowej fazy wyścigu F1 o Grand Prix Australii. Okazało się, że nagła pogoń Maxa Verstappena wynikała z uszkodzeń w bolidzie McLarena.
Ostatnie okrążenia zmagań na torze Albert Park przyniosły sporo napięcia w garażu stajni z Woking. Choć MCL39 był zdecydowanie najlepszą maszyną na ulicach Melbourne, to w końcówce świetnym tempem dysponować zaczął Max Verstappen.
Holender nagle stał się bardzo realnym zagrożeniem dla prowadzącego Lando Norrisa - do tego stopnia, że momentami jechał około pół sekundy za nim i mógł używać systemu DRS. To postawiło Brytyjczyka pod presją, lecz ten nie ugiął się.
Po wszystkim okazało się, że nie wynikało to z przewagi opon Red Bulla. Winne wystąpienia tej sytuacji były uszkodzenia podłogi w pomarańczowym bolidzie.
- Jedynym zmartwieniem na sam koniec było to, że Lando miał spore uszkodzenia podłogi - zdradził Stella, pytany o nastrój tuż przed finiszem. - Nie znam jeszcze liczb, ale ucierpiała aerodynamika. Lando nie mógł wykorzystać pełnego potencjału samochodu.
- Myślę, że to właśnie przez te uszkodzenia sytuacja zrobiła się trochę bardziej napięta, niż powinna być. Patrząc na to, jak mocne było tempo bolidu - co pod koniec pokazywał Oscar, zyskując kilka miejsc - uważam, że w normalnych okolicznościach końcówka nie byłaby dla Lando aż tak trudna.
- Nie wiemy, czy to kwestia wyjazdu na żwir po nadejściu opadów, czy może małej przygody po restarcie. Przyjrzymy się temu.
Włoch odniósł się również do strategii doboru opon na ostatnią fazę rywalizacji. Norris wyjechał wtedy na oponach twardych, a ścigający go Verstappen korzystał z mieszanki pośredniej. Dopóki nie pojawił się temat uszkodzeń, można było myśleć, że to odpowiadało za atak panującego mistrza.
- To nie był trudny wybór, bo twarde opony to ciągle jest przecież mieszanka C3 - powiedział Stella. - Akurat ten komplet działa dobrze w większości warunków. Widzieliśmy to w treningach - ta opona daje konkurencyjne czasy niemalże od razu, więc nawet się nie zawahaliśmy.