Minęło już trochę czasu, odkąd pojawiłem się na 2. rundzie Kartingowych Mistrzostw Polski, zorganizowanej w podwarszawskim Słomczynie, ale szkoda byłoby nie opublikować zdjęć z tej imprezy, szczególnie mając na uwadze, że motorsport na tym poziomie też wymaga promocji. Klasycznie postarałem się przekazać również moje odczucia oraz obserwacje, jak i podsumować wszystko galerią z zawodów.
Była to już moja druga w tym roku wizyta na tym obiekcie. Tym razem przyglądałem się jednak rywalizacji aż 103 kierowców, którzy dosiadali gokartów. W porównaniu do pierwszego razu na próżno było szukać jakichkolwiek kibiców. Na trybunach można było jedynie spotkać członków rodzin oraz znajomych zawodników. Doznałem nawet tego zaszczytu, aby móc wjechać samochodem do padoku razem z zespołami.
Początkowo czułem się tam jak obcy. Może przez to, że pierwszy raz pojawiłem się na profesjonalnych zawodach kartingowych (w dodatku o randze Mistrzostw Polski), a może przez to, że dziennikarzy i fotoreporterów - tych drugich szczególnie - była garstka. W piku naliczyłem może z 6 osób, a przez większość czasu było nas 3. Dlatego czułem, że dość mocno rzucałem się w oczy.
Łatwo zaobserwować można było koleżeńską atmosferę wśród uczestników. Mniejsze i większe grupki spędzały razem czas tuż przed wyścigami. Czasem zdarzała się także wspólna rozgrzewka, mycie części wózka, ale też podglądanie innych biegów.
Widać, że mamy tutaj do czynienia z młodymi kierowcami. Przykładowo przed jednym ze startów cała gromadka radosnych dzieci pobiegła w kierunku wolnego krzesła, znajdującego się obok ochroniarza, w myśl “kto pierwszy, ten lepszy”. Gdy już „zwycięzca” rozsiadł się na “tronie”, zapomniał, że zaraz ma wejść do wózka i jechać wyścig, przez co był później wołany i ponaglany przez mechanika.
Jednakże to tylko jedna maska. Druga to ta, kiedy zaczyna się okrążenie wyjazdowe i młodzi kierowcy zmieniają tryb na CORSA. To moment, gdy zamyka się szybka kasku, a wiek oraz głupoty w głowie odchodzą na drugi plan. Wtedy zaczyna się prawdziwe ściganie.
Jak widać, nie brakuje inspiracji najlepszymi, czyli Lando Norrisem i Fernando Alonso, którym także zdarzało się tak rozsiąść. Co ciekawe, na torze obecne były też wózki tych dwóch kierowców Formuły 1, a jeden z nich znajdziecie nawet poniżej.
Więcej zakulisowych materiałów można natomiast znaleźć na moim Instagramie - @carsbypaciorek.