Czas na aktualizację newsów okołopozwowych w Indy.

Romain Grosjean wkroczył na drogę sądową ze swoim byłym już pracodawcą - zespołem Andretti. Czy może mieć rację?

Na bezczelny ruch wyglądała wypowiedź Francuza w Portland, który bez porozumienia z ekipą poinformował media, że nie zasiądzie za sterami bolidu nr 28 w przyszłym roku. Okazuje się jednak, że jego złość była uzasadniona.

Cofnijmy się w czasie do początku kampanii 2023, kiedy to Romain prezentował wysoką formę i miał szansę wygrania nawet dwóch wyścigów. Wiktoria wydawała się być kwestią czasu, więc zespół wysłał w formie elektronicznej nowy kontrakt, który miał obejmować sezon 2024 i kolejne. Jedynym zadaniem Grosjeana było więc podpisanie umowy i zwrócenie jej Andretti. Tak też zrobił, ale nie doczekał się ani ogłoszenia nowego kontraktu w mediach, ani podpisu pracodawcy. 

Pech chciał, że kontrakt został wysłany do Grosjeana na początku sezonu, a zwrócony… w okolicach maja, czyli w momencie, gdy były kierowca F1 rozbił się w Indy 500, tydzień później nie ukończył wyścigu w Toronto, a na Road America był tragiczny i ukończył na 25. lokacie.

Taka sytuacja sprawiła, że Andretti postanowiło najpierw zaczekać z finalizacją umowy, a potem całkowicie się z niej wycofać, gdyż Romain nie odzyskał formy z początku kampanii. W międzyczasie zatrudniono Marcusa Ericssona, który będzie współpracował z inżynierem wyścigowym Francuza, Olivierem Boissonem. Sprecyzowany nie został jeszcze numer i główny sponsor bolidu Szweda. DHL po ponad dekadzie przestało być sponsorem auta nr 28 i wedle plotek przeniesie się do Chip Ganassi. 

Kością niezgody jest więc to, czy kontrakt zaoferowany przez Andretti Autosport - a parafowany tylko przez zawodnika - zawierał jakiegoś rodzaju umowy przedwstępne lub podobne aneksy, które mogłyby być uznane przez prawników za zawarcie porozumienia. I to w tej kwestii swoich praw dochodził będzie poszukujący nowego pracodawcy „Feniks” w sądzie w Indianie.

Inne pozwy

McLaren, o czym informowaliśmy wcześniej, wystosował aż dwa pozwy przeciwko Alexowi Palou w Brytyjskim Sądzie Gospodarczym. Mówiło się, że z powodu braku chęci honorowania kontraktów zawartych z oddziałami w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zespół będzie ubiegał się o odszkodowanie w wysokości około 20-30 milionów dolarów za poniesione koszty programu testowego w F1 oraz otrzymanej premii za podpisanie kontraktu z zespołem IndyCar. Teraz kwota została sprecyzowana i stanęło na minimum 23 milionach.

Jednak to nie koniec historii z młodym Hiszpanem w tle, bo jego obecny zespół - Chip Ganassi - otrzymał odszkodowanie w wysokości ponad 16 milionów (16 124 531,96) dolarów amerykańskich od firmy SEGA, która pojawiła się jako sponsor główny bolidu, w którym Alex Palou odniósł swoje pierwsze zwycięstwo dla amerykańskiego giganta.

Kolejnym wyścigiem z ich malowaniem miało być GP Detroit, a do sezonu 2022 włącznie logo tejże telewizji miało być widoczne na bolidzie nr 10 aż 17 razy. Zaleganie z płatnościami, także wobec zespołu CGR w serii Extreme E, spowodowało batalię sądową, którą na szczęście możemy uznać za zakończoną. Co ciekawe, jednym z reprezentantów CGR w sądzie był... jeden z prawników Romaina Grosjeana.

Alex Palou sponsorowany przez SEGI TV (fot. Honda Racing).