Rok przed Formułą 1 do Viaplay trafiła inna seria wyścigowa z udziałem bolidów. IndyCar, co by nie mówić, jest dla większości kibiców enigmatyczne. W dobie znów nudnej F1 nowi fani, chcący oglądać rywalizację jak w 2021 roku między Hamiltonem a Verstappenem, szukają alternatyw, których jest niewiele. Serie juniorskie to nie walka o mistrzostwo świata, a wyścigi długodystansowe trwają czasem nawet kilkanaście godzin. Dlatego IndyCar jest jedną z najlepszych opcji dla tych, którzy pragną dobrego ścigania. 

Co jasne, każda seria różni się od siebie regulaminem czy też zasadami. W Indy znajdziemy zarówno podobieństwa do F1, jak i znaczne różnice, które wpływają na unikalność amerykańskich wyścigów.

Podstawowe różnice

Pace Car = Safety Car, tylko innego producenta, bo w stanach możemy oglądać Chevroleta Camaro, Corvettę czy Acurę/Hondę. Marka Pace Cara bardzo często związana jest ze sponsorem wyścigu.

Caution = Full Course Yellow, czyli podwójne żółte flagi na całym torze i wyjazd Pace Cara połączony z zamknięciem alei serwisowej, która otwierana jest dopiero w dalszej części neutralizacji (jazdy za Pace Carem).

“Drivers! Start your engines!” - uroczysta komenda, która pozwala mechanikom na odpalenie silników w samochodach kierowców.

“Green, green, green” - to komunikat od inżyniera do kierowcy podczas wyścigu, oznaczający koniec neutralizacji i powrót do ścigania od linii start-meta. Wyjątkiem są owale, gdzie wyścig wznawiany jest z dowolnego miejsca na torze.

Push to pass (P2P) - połączenie wycofanego już z F1 trybu kwalifikacyjnego silnika (party mode) i DRS-u. System, który polega na mapowaniu silnika i dodaje kierowcy łącznie 60 KM przez 200 sekund w wyścigu, co w przypadku stosowanych w Indy jednostek sprawia, że z 750 KM robi się ich aż 810. Ograniczeniami systemu są: zakaz stosowania P2P na torach owalnych z powodów bezpieczeństwa, a także jednorazowy limit czasowy jazdy w tym trybie - 20 sekund.

Aeroscreen - rozwiązanie proponowane przez Red Bulla, gdy po wypadku Julesa Bianchiego zastanawiano się, jak skutecznie można chronić głowę kierowcy. Oprócz wytrzymałego pałąka, znanego z systemu Halo, Aeroscreen posiada także szybę z pleksy. Sprawia to, że bardzo ograniczony jest przepływ powietrza w kokpicie, dlatego w kasku oprócz rurki na napój kierowca posiada też drugą, grubszą rurę, którą doprowadzane jest powietrze.

Start lotny - przypomina restart wyścigu F1 po zjeździe samochodu bezpieczeństwa i ma miejsce na wysokości linii start-meta. Trudno znaleźć argument, dlaczego w IndyCar nie startuje się tak jak w F1, z pól startowych. Powody mogą być różne: brak koców grzewczych, bezpieczeństwo czy rywalizacja od samego początku w tempie wyścigowym. Najlepszym wytłumaczeniem jest fakt, że to po prostu inna seria i nie wszystko musi być przynajmniej podobne do Formuły 1. Niemniej jeszcze w czasach Champ Car, a więc serii, która została wchłonięta przez IndyCar, startowano z pól.

Pato O'Ward wysiadający z bolidu i opierający się o Aeroscreen (fot. IndyCar)

Rodzaje torów

Wyróżniamy trzy główne typy torów, których liczba w kalendarzu podzielona jest mniej więcej po równo.

Oval - tor owalny. W zależności od długości nitki toru wyróżniamy 3 typy owali: krótkie (do 1 mili - np. Iowa Speedway), średnie (1-2 mile - np. Worldwide Technology Raceway [Gateway]) i superspeedway (od 2 mili w górę - np. Indianapolis Motor Speedway, Texas Motor Speedway). Im dłuższy owal, tym szybsze są bolidy na takim torze. Prędkości jednak zależą też od kąta nachylenia toru, jego kształtu czy stanu nawierzchni. Wyścigi na owalu w Teksasie, mimo iż właściwie nie jest on superspeedwayem, bardzo przypominają to, co obserwujemy w Indianapolis.

Road Course - tor w rozumieniu: osobny obiekt, zawierający na stałe także całą infrastrukturę, która nie jest okresowo (czyli na czas weekendu wyścigowego) dobudowywana. Coś jak Silverstone, Zandvoort, czy Monza, ale w Alabamie, Ohio, czy Indianie. Zazwyczaj taki obiekt ma kilka konfiguracji, więc na Indianapolis Motor Speedway możliwe jest zorganizowanie wyścigów zarówno na owalu, jak i na Road Course. Podobnie jak na dwóch konfiguracjach rozegrano wyścigi F1 w Bahrajnie w sezonie 2020 (ale to akurat nie był owal).

Streets - tor uliczny. Świetne lokalizacje, takie jak Kalifornia, Floryda czy jedyna zagraniczna runda w kalendarzu Indy - Toronto.

Tor Indianapolis Motor Speedway. Można zauważyć, że poza owalem w środku znajduje się inna nitka - Road Course. Są na niej rozgrywane dwie rundy kalendarza IndyCar (GMR Grand Prix i Gallagher GP) (fot. traxion.gg)

Ściganie w deszczu i mieszanki opon

Zasada nr 1 IndyCar mówi: na owalu nie ścigamy się w deszczu. Jeśli zaczyna padać w trakcie, wyścig jest przerywany i czekamy, aż tor wyschnie. Nie jest to łatwe, bo po nachylonej nawierzchni woda spływa w dół, gdzie się gromadzi. Ściganie się na owalu i tak jest niebezpieczne oraz wymaga dbałości o bezpieczeństwo na każdym kroku. Może lepiej minimalizować ryzyko o czynnik, który można relatywnie łatwo wyeliminować? Na pozostałe typy torów zaprojektowane są opony na jazdę w deszczu.

Są dwie mieszanki do jazdy na suchym torze. Podobnie jak w F1, kierowca musi skorzystać z obu - w tym przypadku jednak z szybszej, ale i mniej wytrzymałej (z czerwonym paskiem) a także wolniejszej, ale za to wystarczającej na większą liczbę okrążeń (z czarnym paskiem). Na torach ulicznych w tym roku wprowadzono mieszankę ekologiczną, z zielonym paskiem, która zastępuje miękkie opony. Różni się ona źródłem pozyskiwania używanego do produkcji gumy kauczuku, więc zamiast kauczukowca jest to inna roślina - gwajula srebrzysta.

Kwalifikacje

Kwalifikuje się samochód, a nie kierowca, co sprawia, że na wywalczone przez jednego zawodnika miejsce w wyścigu może wskoczyć ktoś inny. W F1 „zastępca" musi zdążyć na kwalifikacje - w innym wypadku startuje tylko jeden samochód.

Owale rządzą się swoimi prawami, dlatego akurat w tej serii mamy do czynienia z shootoutem z prawdziwego zdarzenia. Kierowcy wyjeżdżają jeden po drugim w kolejności losowej i wykonują dwa pomiarowe okrążenia, w których mierzona jest średnia prędkość, a nie czas okrążenia. Wyniki z okrążeń uśrednia się i według tego klucza klasyfikuje się kierowców. 

Na pozostałych typach torów, podobnie jak w F1, wyróżniamy trzy etapy kwalifikacji, ale i tu znajdujemy pewne różnice. Jedną z nich jest anulowanie dwóch najlepszych czasów tego zawodnika, który wywoła czerwoną flagę.

Runda pierwsza oznacza podział kierowców na dwie grupy względem tego, jak zaprezentowali się w drugim treningu - grupa pierwsza to ci zakwalifikowani na miejscach parzystych, a druga - kierowcy okupujący pozycje nieparzyste. Ma to o tyle sens, że zwycięzca treningu jedzie po nagumowanym torze, który daje mu przewagę. Z obu grup kwalifikacyjnych do następnej rundy awansuje po sześciu zawodników, co w Indy nazywamy nie Q2, a top 12. Kierowcy którzy nie awansowali, rozstawiani są na „ostatnich" polach startowych.

Uczestnicy top 12 walczą o awans do Fast 6. Najgorsi kwalifikują się do wyścigu z pozycji 7-12, a najlepsza szóstka rywalizuje o pole position. 

Kyle Kirkwood - kierowca Andretti, zdobywca pole position i zwycięzca wyścigu w Long Beach (fot. IndyCar)

Punktacja

W Indy nie otrzymuje się punktu za najszybsze okrążenie. Paradoksalnie jednak, można je uzyskać nie tylko w wyścigu, bo za zdobycie pole position otrzymuje się 1 punkt. Za prowadzenie choćby przez jedno okrążenie kierowcy dopisywany jest punkt, a ten, kto prowadzi największą liczbę okrążeń, otrzymuje bonusowe 2 punkty. 

Powodem, dla którego kierowcy nawet z poważnymi uszkodzeniami i stratą kilku okrążeń do lidera kontynuują swój wyścig, jest fakt, że punkty przyznawane są każdemu zawodnikowi w zależności od zajętej pozycji w wyścigu. Dlatego też można kontynuować ściganie nawet po wyjściu z bolidu, a w czasie, gdy mechanicy doprowadzają samochód do stanu, który pozwala na jazdę, normalną praktyką jest udzielanie wywiadów.

Punkty otrzymywane za poszczególne miejsca wyglądają następująco:

System punktacji w IndyCar (fot. Indy Motor Speedway)

Bolidy i zespoły

IndyCar korzysta z jednego chassis, produkowanego przez Dallarę. Obecnie, od 2018 roku, mamy do czynienia z nadwoziem o nazwie DW IR18, które jest ewolucją DW 12. W bolidach Dallary nie ma wspomagania kierownicy. Zespoły mają do wyboru silniki Hondy i Chevroleta o niemalże jednakowych parametrach (V6 2,2 l, twin turbo). Składy mogą też dowolnie projektować zawieszenie czy niektóre elementy aerodynamiczne. I to właśnie sprawia, że mimo naprawdę wyrównanej stawki nadal możemy mówić o lepszych i gorszych ekipach.

Podobnie jak w F1 wygląda natomiast kwestia doboru opon na dany weekend. IndyCar, a raczej Firestone, przygotowuje osobno mieszanki na każdy z obiektów, zaś w królowej motorsportu Pirelli wybiera trzy spośród sześciu dostępnych opon na każdy z wyścigów.

Maksymalna liczba wystawionych samochodów przez jeden zespół to sześć. Każdy bolid to jednak ogromne koszta, nie tylko w razie konieczności naprawy zniszczonego auta - dlatego nawet czołowe ekipy, takie jak Penske, Chip Ganassi, czy Andretti, wystawiają regularnie po 3-4 samochody i pozwala im to na zbieranie większej ilości danych niż w przypadku słabszych.

Juncos Hollinger, Dale Cone, A.J. Foyt, Ed Carpenter wystawiają w tym sezonie po 2 samochody, ale zdarzały się w przeszłości wyścigi, gdzie na torze był tylko 1 reprezentant zespołu. Do czołówki aspirują (z lepszym lub gorszym skutkiem) za to: Arrow McLaren, Rahal Letterman Lannigan i Meyer Shank.

Domeną IndyCar są różnorakie malowania, zupełnie do siebie niepodobne nawet w ramach jednego zespołu i zmieniające się co wyścig. Powodem są oczywiście spisane kontrakty ze sponsorami, którzy są w różny sposób eksponowani. Niemniej metodą na zapamiętanie, kto jeździ w jakim zespole i w jakim malowaniu występuje w dany weekend, jest albo zapamiętanie tabelki z Wikipedii, albo sprawdzanie strony IndyCar, gdzie przed każdym weekendem znajduje się rozpiska z malowaniami przyporządkowanymi do konkretnego kierowcy. 

Josef Newgarden - dwukrotny mistrz IndyCar, kierowca zespołu Penske (fot. IndyCar)

Nomenklatura wyścigów

Słynne w Ameryce są lokowania firm w oficjalnych nazwach wydarzeń, np.: 107th Indianapolis 500 presented by Gainbridge czy Acura Grand Prix of Long Beach. Z tego powodu nazwy wyścigów w IndyCar nie są tak transparentne jak te z F1, gdzie zwykły kibic raczej nie zwraca uwagi na partnera (z małymi wyjątkami).

Dlatego pomóc może dostępna , bo inaczej nazywamy sam wyścig, a inaczej tor, na którym rozgrywane są zawody. Do tego zmylić może też nazwa stanu lub miasta, w którym odbywa się dana runda.

Na Wasze potencjalne pytania starałem się odpowiedzieć w swoim podcaście. Znajdują się tam m.in. odcinki: kompendium wiedzy o IndyCar i sezonie 2023 i szczegóły wyścigów na owalu.

Na pozostałe postaram się odpowiedzieć w komentarzach pod artykułem czy hashtagiem #indypl na Twitterze.

Marcus Armstrong - były kierowca F2, występujący w tym sezonie w barwach Chip Ganassi. Co ciekawe, zawodnik ten nie jeździ w swoim debiucie na owalach, gdzie w samochodzie zmienia go Takuma Sato (fot. IndyCar)