W obliczu afery kontraktowej wokół Alexa Palou oddział McLarena w F1 musiał zadecydować, który kierowca zasiądzie za sterami bolidu podczas jednego z treningów przed Grand Prix.

Ponieważ pełnoprawnym rezerwowym jest posiadacz superlicencji, włodarze stajni z Woking podjęli decyzję o oddaniu FP1 w Abu Zabi Pato O’Wardowi, zawodnikowi McLarena w IndyCar, aby umożliwić mu zdobycie dokumentu uprawniającego go do startów w F1. Chodzi o to, by w przyszłości, w razie braku możliwości występu w Grand Prix kogoś z duetu Norris/Piastri, zespół mógł skorzystać z kogoś, również reprezentuje te same barwy, ale w innej serii single-seaterów.

Przez ostatnie lata Meksykanin uzbierał niemalże całą pulę 40 punktów, które są potrzebne do zdobycia superlicencji. Niemalże, bo cały problem rozwiązałoby zajęcie w klasyfikacji generalnej Indy 3. miejsca. Niestety system punktów do superlicencji bardziej premiuje serie spod sztandaru FIA niż nawet odrębne serie bolidów, takie jak Super Formula i IndyCar, którym nie dość, że daleko do serii juniorskich w podobnym stopniu co Lance’owi Strollowi do udanego weekendu w Singapurze, to jeszcze ich mistrzowie mają prawo do obrony tytułów.

Pato O'Ward testuje bolid McLarena z 2021 roku (fot. McLaren)

Ponadto Pato jako jedyny „junior" McLarena dostanie także możliwość jazdy w posezonowych testach dla młodych kierowców.

- Pierwotnie te dwa wydarzenia miały obejmować i Pato, i Alexa [Palou] - powiedział Zak Brown. - Jeden z nich miał brać udział w treningu, a drugi w testach dla tak zwanych młodych kierowców, czyli tych, którzy nie przejechali więcej niż dwóch wyścigów w F1.

- Mogę potwierdzić, że [Pato] będzie jechał także we wtorek po wyścigu w Abu Zabi. Tam trzymamy kciuki za to, by pod koniec sesji znalazł się na szczycie tabeli.

Kyffin Simpson w Chip Ganassi Racing

Barbados w ostatnich latach przestał kojarzyć się kibicom F1 z wakacjami Lewisa Hamiltona w 2016, a obrodził w utalentowanych zawodników. Zane Maloney w F2, a teraz Kyffin Simpson w IndyCar, to utalentowani kierowcy. Tylko… jak bardzo? O F2 wszystko wie mój redakcyjny kolega, Dawid Stelnicki, i to do jego tekstu odsyłam z zapytaniami o pierwszego z tego grona. 

Kim zaś jest Kyffin Simpson? Na przykład zwycięzcą tegorocznego 12h of Sebring w IMSA w kategorii LMP2, gdzie spotkał się ze Scottem McLaughlinem, kierowcą Penske w IndyCar. Czy jest to kaliber na miarę Nowozelandczyka z przeszłością w Supercars? Niestety wątpię i choć chłopak talent ma, to wyniki nie zawsze to odzwierciedlają. Być może jest to pokłosie występów gościnnych w IMSA czy w ELMS, potem nagle w juniorskim Indy NXT, w którym w tym roku zawiódł… 

Tak, jest to paydriver i trudno nawet stwarzać pozory, że nie. Ridgeline Lubricants znajdujące się zawsze na kombinezonie Simpsona to również główny sponsor bolidu nr 11 w Chip Ganassi Racing. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Kyffinowi wyświadczana jest niedźwiedzia przysługa. Jeszcze jeden sezon w Indy NXT byłby zdrowym ruchem, by odbić się po P10 w sezonie 2023, który przejechał cały w jednej ekipie. Jeśli oglądacie zmagania juniorów w USA, to wiecie, że przynależność do jednych barw przez cały sezon nie jest tak oczywista jak choćby w F2. 

Zwycięzcy 12h of Sebring w kategorii LMP2, czyli (od lewej) Kyffin Simpson, Scott McLaughlin i John Farano.

Nie zdziwię się, jeśli nagle okaże się, że obywatel Barbadosu będzie prezentował podobny poziom do Marcusa Armstronga czy nawet debiutującego Linusa Lundqvista. Z drugiej jednak strony - trochę sam próbuję siebie przekonać, że nie będzie najsłabszym ogniwem, a w rzeczywistości może skończyć z wynikami pokroju Romaina Grosjeana czy Devlina DeFrancesco w Andretti. 

Od dawna nie widzieliśmy aż pięciu samochodów wystawianych przez jeden zespół. Nie jest to jednak demonstracja siły potężnego Amerykanina, a czysty biznes. Może się jednak okazać, że oprócz zielonych kolorów w Excelu (i na bolidzie) pozostałym zespołom przyjdzie tylko powiedzieć: „Ale ekipę żeście zmontowali! Ekipę totalnych…”.