Międzynarodowa Federacja Samochodowa postanowiła nie wyciągać żadnych konsekwencji wobec Fernando Alonso, który w ostrych słowach skomentował postawę sędziów z jej ramienia. Hiszpan spotkał się w tej sprawie z prezydentem organizacji, a następnie przyznał, że inaczej patrzy już na tę sprawę.
Na piątkowej konferencji prasowej w Katalonii dwukrotny mistrz świata nie przebierał w słowach, otwarcie krytykując zachowanie arbitrów z poprzedniej rundy tegorocznych mistrzostw świata. Zawodnik z Oviedo stracił w Miami miejsce w punktowanej dziesiątce po dość kontrowersyjnej decyzji składu sędziowskiego, z którą nie zgodzili się przedstawiciele Alpine.
Oficjele ukarali bowiem reprezentanta francuskiej ekipy za ścięcie zakrętu oraz zyskanie przewagi poza torem, lecz zespół z Enstone nie otrzymał szansy na złożenie wyjaśnień w tej sprawie, w związku z czym 40-latek oskarżył stewardów o niekompetencję i brak wiedzy na temat wyścigowych prawideł.
Alonso stwierdził również, że postawa sędziów nie miała nic wspólnego z profesjonalizmem i standardami obowiązującymi na najwyższym szczeblu motorsportu, co nie umknęło uwadze prezydenta FIA.
Chociaż niepochlebne komentarze Nando nie doprowadziły do wszczęcia oficjalnego postępowania przez Federację, jak miało to miejsce np. w przypadku Christiana Hornera podczas zeszłorocznego GP Kataru, tak z podanych przed wyścigiem informacji The Race, Motorsportu czy RN365 wynika, że sprawa nieformalnie i tak została przeanalizowana.
Dodatkowo w piątek Mohammed Ben Sulayem spotkał się z Hiszpanem w padoku, by omówić zajście. Dyskusja między nimi na temat ostatnich wypowiedzi kierowcy miała mieć pozytywny przebieg. Alonso uniknął jakiejkolwiek kary, ale jednocześnie miał nie przeprosić szefa organu zarządzającego za swoje krytyczne uwagi.
- [Ben Sulayem] wiedział o mojej opinii na temat wydarzeń z Miami, więc był świadomy tego wszystkiego - stwierdził Hiszpan. - Koniec końców wszyscy próbujemy pomagać sobie nawzajem. FIA, kierowcy i GPDA - wszyscy jedziemy na tym samym wózku i staramy się sprawić, by sport był bardziej sprawiedliwy i lepszy. Uważam, że była to miła i przyjemna rozmowa. Mam nadzieję, że pójdziemy naprzód i będziemy lepsi oraz bardziej konsekwentni.
- Tak, dziś było dobrze! - rzucił z uśmiechem już po zawodach, pytany żartobliwie przez dziennikarza, czy tym razem dyrekcja i sędziowie byli grzeczni. - Popełniłem dwa błędy, dwukrotnie wyjeżdżając w zakręcie nr 12. Powiedziałem sobie wtedy, że nie mogę zrobić tego ponownie, bo oni znowu nałożą na mnie karę.
- Po namyśle w kwestii Miami i czwartku patrzę na to wszystko chyba w nieco inny sposób. Sędziowie wykonywali tam [na Florydzie] swoją pracę, a w ferworze walki niektóre rzeczy z perspektywy kokpitu wyglądają nieco inaczej. W pełni popieram inicjatywy FIA i uważam, że powinniśmy wspólnie pracować nad tym, aby zapewnić kibicom jak najlepsze widowisko.
- Rozmawiałem z prezydentem FIA również w ubiegłym tygodniu. Łączą nas przyjazne relacje i pokładam w nim dużo zaufania, szczególnie w kwestii zmian, jakie wprowadza w Federacji. W pełni popieram jego działania i pomysły.
- Przegadaliśmy wspólnie temat Miami i poruszyliśmy ogólnie kwestię tego, jak wygląda obecny sezon. Po wysłuchaniu sędziów rozumiem ich punkt widzenia i wiem, że też mogę robić coś lepiej - tłumaczył. Dopytany o to, czy może jednak przeprosił, odparł z uśmiechem: - Tak, tak, jasne, szczególnie Mohammeda!