Toto Wolff udzielił kolejnej wypowiedzi, która wskazuje, dlaczego Formuła 1 nie jest zbyt dobrze nastawiona do projektu rodziny Andrettich.

Amerykanie od dobrych paru miesięcy próbują dobić się do drzwi królowej motorsportu, ale te pozostają zamknięte na cztery spusty, a do tego są doskonale zabezpieczone przez niezbyt przychylne zespoły oraz nawet szefostwo serii.

Ich komentarze, które miały uzasadniać niechęć, wielokrotnie skupiały się na przydatności dla sportu, ale nie spotykały się przez to ze szczególnie dobrym odbiorem wśród oczekujących większej stawki fanów. Problem leży jednak w tym, że wysoko postawione osoby patrzą na to wyłącznie przez pryzmat biznesowy.

Ten punkt widzenia jest doskonale widoczny w słowach Toto Wolffa, jednego z głównych oponentów w tej sprawie, który kolejny raz został poproszony o powiedzenie czegoś na temat ewentualnej nowej ekipy.

Tym razem kontekst pytania powiązany był z Porsche, które na pewno nie wejdzie we współpracę z Red Bullem, jak i potencjalną wizją tego, iż Andretti byliby w stanie zaoferować Niemcom coś, co odciągnęłoby ich od być może koniecznej rezygnacji z wyczekiwanego wejścia do F1.

- To bardzo proste pytanie - zaczął szef Mercedesa. - Formuła 1 prosperuje, bo ma 10 zespołów, każdy z innym DNA, które pokazały oddanie i w większości przez lata przyczyniały się [do jej rozwoju], wnosząc więcej niż kilka miliardów. To sprawiło, że F1 jest dziś tym, czym jest. Jeśli ktoś nowy chce wejść, jak każdy ma prawo przedstawić propozycję FIA. Wtedy Federacja i F1 muszą ocenić, czy byłoby to biznesowo przydatne. Póki co nie jest.

- Jeśli zespół przyjdzie wraz z producentem i powie, co chce zrobić, to sytuacja zrobi się zupełnie inna, a my będziemy patrzeć na to odmiennie. Dzielenie się tortem, jeśli ten tort jest większy, nie stanowi żadnego problemu. Mogę dać swoją opinię, ale wątpię, że Mohammed [Ben Sulayem] i Stefano [Domenicali] podejmą decyzję w oparciu o to, co mówię. Jeśli uważają, że to przydatne dla F1, bo Stefano może przyciągnąć więcej sponsorów, będą za tym. Podobnie jest z FIA - jeśli uznają, że 11. zespół jest korzystny, też będą za.