Stefano Domenicali poddał pod wątpliwość plany Michaela Andrettiego, jednocześnie przyznając, iż Formuła 1 ma obecnie wystarczającą liczbę zespołów.
W kuluarach najwyżej kategorii wyścigowej na świecie już od dłuższego czasu trwa debata na temat wejścia do stawki nowego gracza, za którym ma stać właściciel Andretti Autosport.
Taki zamysł nie spotkał się jednak z przychylnością większości drużyn, które w tym przypadku obawiają się zmniejszenia sezonowych przychodów, co jest podyktowane podziałem dostępnej puli na większą grupę startujących podmiotów.
Problemem na tej płaszczyźnie jest również wartość opłaty wpisowej, która wynosi obecnie 200 milionów dolarów, a wraz ze wzrostem wartości teamów pojawiły się też obawy, czy taka kwota będzie wystarczająca, aby móc w pełni zrekompensować fakt dzielenia się pieniędzmi z dodatkowym zespołem.
Nieco inny punkt widzenia w tej sprawie reprezentują przedstawiciele Alpine i McLarena, aczkolwiek ma to związek z możliwym partnerstwem silnikowym z Francuzami oraz prywatnymi kontaktami Zaka Browna z rodziną Andrettich.
Cały ten wątek nabrał jeszcze większej dynamiki podczas zawodów w Miami, gdzie doszło do spotkania Andrettiego z prezydentem FIA, który miał nieoficjalnie poprzeć opisywany plan mistrza świata z 1978 roku.
Co ciekawe, dyrektor generalny F1 zakwestionował potrzebę dodania jedenastego składu do stawki, argumentując to pozytywnym statusem materialnym obecnych ekip.
- Po raz pierwszy w moim życiu widzę, że każdy zespół F1 jest ‘’zdrowy’’ i nie ma problemów finansowych. Wszyscy są bardzo solidni i jest to dla nich duża nagroda. Zainwestowali w nas i dlatego uważamy, że społeczność zespołów musi być szanowana - przyznał Stefano Domenicali podczas piątkowego forum biznesowego, które odbyło się w Monako.
- W dzisiejszych czasach rozszerzenie stawki nie jest żadnym problemem, ponieważ mamy listę chętnych. Niektórzy są bardziej rozpoznawalni względem innych, a w tym gronie mamy wielu ludzi i poważnych inwestorów, którzy chcieliby być w Formule 1. Musimy jednak chronić nasze zespoły, co jest kolejną oznaką bardzo zdrowego systemu.
Podczas specjalnej konferencji padło także pytanie, czy F1 posiada obecnie odpowiednią liczbę zespołów, co zostało krótko skomentowane przez samego zainteresowanego - Tak uważam. Jeżeli jednak ktoś chciałby wejść do tego sportu, to musiałby to być naprawdę znaczący gracz.
Swoimi spostrzeżeniami w tym temacie podzielili się też szefowie trzech stajni, którzy w tej kwestii podtrzymali swoje dotychczasowe stanowiska.
- Szczerze mówiąc, nie mam nic nowego do powiedzenia w porównaniu z tym, co mówiliśmy tydzień temu z Zakiem. Jesteśmy całkowicie otwarci i jeżeli Andretti dołączy do Formuły 1, to nie będziemy mogli doczekać się wspólnej rywalizacji. Uważam, że z naszej strony nie ma już nic więcej do dodania w tej sprawie - stwierdził Andreas Seidl.
- Andretti to wielkie nazwisko w świecie sportów motorowych, a ponadto coraz częściej ścigamy się w Ameryce Północnej, gdzie sukcesywnie powiększamy rzeszę naszych fanów. Z wielką radością powitamy kogoś takiego jak Andretii w stawce F1. Uważam, że jesteśmy już coraz bliżej tej chwili, gdyż cały proces jest już w toku - dodał Otmar Szafnauer.
- Tak jak powiedział Otmar, uważam, że cały proces jest już w trakcie realizacji, więc ich strona musi teraz przejść przez pełny proces zgłoszeniowy. Zawsze byliśmy zgodni co do tego, że jeżeli w stawce ma pojawić się jedenasta ekipa, to musi nieść to za sobą korzyści dla całego sportu, show oraz biznesu - podsumował Fred Vasseur.
- Nie chcę teraz mówić konkretnie o Andrettim, ale tak po prostu musi być, czy to nowy producent silników, czy coś w tym stylu. Ten temat był już wielokrotnie poruszany i z całą pewnością sprawa jest cały czas otwarta.