Wraz z potwierdzeniem dwuletniego przedłużenia kontraktu Australii z Formułą 1 na jaw wyszły informacje o planach zorganizowania otwarcia sezonu 2024 w Dżuddzie.
W czwartkowy poranek australijskie media zaskoczyły doniesieniami o tym, że umowa na organizację wyścigu F1 w Melbourne będzie obowiązywała do 2037 roku. Było to o tyle nietypowe, że zaledwie pół roku wcześniej Liberty Media oficjalnie pochwaliło się zawarciem porozumienia do sezonu 2035 włącznie.
Szybko okazało się, że ostatni ruch Formuły 1 jest swoistą rekompensatą za odebranie Australijczykom otwarcia kampanii 2024. Seria pierwotnie planowała bowiem nieco wymuszone pojawienie się w stanie Wiktoria jeszcze przed udaniem się do innych państw, a przede wszystkim krajów arabskich. Było to spowodowane ramadanem, który utrudni ułożenie kalendarza w latach 2024-2025, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ, wyjaśniając, jak tworzony jest dość nielogiczny na pierwszy rzut oka rozkład jazdy.
Święty dla muzułmanów okres wypadnie odpowiednio w dniach 10 marca - 8 kwietnia 2024 oraz 28 lutego - 29 marca 2025. Sprawia to, że kolejne rundy w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej, preferujące marcowe terminy, będą musiały zostać przeniesione. Początkowo zakładano, że odbędą się później, tj. po zakończeniu postu, jednakże wygląda na to, że przynajmniej w jednym przypadku postanowiono uczynić inaczej.
W oświadczeniu rządu stanu Wiktoria, które potwierdzało kolejne przedłużenie porozumienia z F1, znalazła się wzmianka o tym, że chociaż umowa miała zapewnić Melbourne start sezonu 2024, to z uwagi na ramadan otwarcie rywalizacji zostanie przyspieszone i przypadnie Arabii Saudyjskiej. Najprawdopodobniej więc wyścig w Dżuddzie odbędzie się 3 marca 2024.
Nie oznacza to jednak, że Australia nigdy nie dostanie już przywileju organizacji pierwszej rundy. Ze względu na rozpoczynający się wcześniej ramadan kraj ten wydaje się być w idealnej pozycji do bycia numerem 1 sezonu 2025 - w innym wypadku seria musiałaby zdecydować się albo na ruszenie w lutym, albo w kwietniu.
Poza tym - jak jeszcze w czerwcu pisał australijski akredytowany portal Speedcafe - długi kontrakt z F1 zagwarantował Melbourne zarówno aż pięć openerów, jak i bycie jednym z pierwszych trzech wyścigów każdej kampanii. Nie wiadomo jednak, czy przedłużenie do 2037 roku sprawiło, że Albert Park może liczyć już tylko na czterokrotne znalezienie się na samym początku kalendarza.