Obecny sezon Astona Martina przypomina mema, w którym chłopak jadący na rowerze wkłada sobie w trakcie jazdy kij w szprychy, wywraca się i obwinia cały świat za upadek. Tak było na początku sezonu, gdy zespół naciskał na FIA o uzyskanie zgody na przebudowę bolidu, i tak jest również teraz, gdy Sebastian Vettel został zdyskwalifikowany z GP Węgier.
Brytyjska stajnia na kilka sposobów chciała zmienić decyzję sędziów, ale każda z prób okazała się nieskuteczna. Teraz na jaw wychodzą nowe informacje, dotyczące wydarzeń sprzed kilku tygodni.
Zdaniem wortalu „Auto Motor und Sport” Aston Martin przed wyścigiem na Hungaroringu nalał za dużo paliwa do bolidu Sebastiana Vettela. Niemiec w trakcie wyścigu dostał instrukcję, aby jechał na ustawieniach umożliwiających szybsze spalanie, żeby pozbyć się zbędnych kilogramów.
- Z powodu deszczu początek wyścigu był wolniejszy, niż myśleliśmy. Gdy już zdecydujesz się na daną ilość paliwa, nie możesz zmienic niczego nawet przed restartem.
- Chcieliśmy pozbyć się nadmiaru paliwa. Nikt nie podejrzewał, że to obróci się przeciwko nam. Nikt w zespole nie był świadomy problemu. Został on zauważony dopiero podczas analizy po wyścigu - tłumaczył Andy Stevenson, dyrektor sportowy ekipy z Silverstone.
W wyniku usterki ogniwa paliwowego Aston Martin nie był w stanie kontrolować poziomu spalania w maszynie czterokrotnego mistrza świata. Gdy zespół zdał sobie sprawę, że zostało mało paliwa, było już za późno.
Na domiar złego awaria miała wpływ na zbiornik i pompę zasilającą, co miało spowodować, że paliwo zachowane w dodatkowym zbiorniku wyparowało, a FIA nie była w stanie pobrać litrowej próbki.
Głos w sprawie werdyktu sędziów jeszcze w czwartek zabrał Sebastian Vettel, który nie miał pretensji do FIA.
- Myślę, że to jest jasne, takie są zasady i zostaliśmy zdyskwalifikowani. Oczywiście, jest to jednak bardzo gorzkie wydarzenie i w okolicznościach, które teraz rozumiem lepiej, bo mi się przytrafiły. Nie życzę nikomu czegoś takiego.
- Sądzę, że ta zasada powinna być nieco bardziej tolerancyjna. Na ostatnim okrążeniu odkryliśmy, że coś jest nie tak. Byliśmy mocno zaskoczeni, gdy nie było paliwa w samochodzie, ale zasady to zasady. Musimy je zaakceptować i iść dalej.