Oliver Bearman dostał surową karę cofnięcia na starcie niedzielnego wyścigu F1 w Monako. Brytyjczyk będzie przesunięty aż o 10 miejsc, ponieważ zignorował czerwoną flagę i wykonał manewr wyprzedzania.

Kierowca Haasa drugi raz w ciągu kilku dni trafił na nagłówki ze względu na czerwoną flagę. Tym razem jednak to on był winny, a sędziowie nie znaleźli żadnych okoliczności łagodzących w jego zachowaniu. 

Bearman w trakcie drugiego treningu został złapany na wyprzedzeniu Carlosa Sainza w momencie, gdy pokazano już sygnał przerwania sesji. Ten był dobrze widoczny na panelu. Choć sytuacja nie wyglądała groźnie, to w takich przypadkach jak ten, gdy zajście było do uniknięcia, sędziowie kierują się czym innym - bezwzględnym respektowaniem zasad, aby zawsze szanować flagi i nie pozostawiać niczego przypadkowi.

Surowa kara była więc spodziewana. Choć zawodnik próbował się tłumaczyć próbą bezpieczniejszej jazdy, to i tak przyznano mu aż 10 miejsc cofnięcia na starcie następnego wyścigu. Poza tym na jego konto trafiły 2 punkty karne (ma już 4/12).

- Na długo przed manewrem sesja została przerwana. Zespół podał informację kierowcy dość późno, tuż przed tym, jak wydarzył się manewr. Nagranie wideo jest natomiast jasne i udowadnia, że bezpośrednio przed kierowcą był panel świetlny, który informował o czerwonej fladze. To samo przedstawiał wyświetlacz na kierownicy, również na długo przed manewrem. 

- Zasady wymagają natychmiastowego zredukowania prędkości i powolnego powrotu do alei. Ten sam przepis przestrzega przed wyprzedzaniem, którego zabrania, a także wskazuje, że kierowcy powinni pamiętać o możliwości wypuszczenia pojazdów serwisowych na tor. 

- Bearman twierdził, że widział czerwoną flagę, lecz postanowił nie zwalniać gwałtownie, gdyż czuł, że to mogłoby być bardziej niebezpieczne. Uznał, że to, co zrobił, było bezpieczniejszym postępowaniem. My nie zgadzamy się z jego decyzją o niewystarczającym zwolnieniu, aby uniknąć manewru wyprzedzania innego samochodu i powolnego powrotu do alei, co jest przecież wymagane.

- Wymóg zredukowania prędkości istnieje dla bezpieczeństwa. Kierowcy nie wiedzą, co jest przed nimi, a ponadto nie znają powodu pokazania czerwonej flagi. To szczególnie istotne na takim torze jak w Monako. Nie ma tu żadnych okoliczności łagodzących - czytamy w uzasadnieniu.

Nie jest to jedyna kara, jaką nałożono w piątek. Wcześniej, z powodu kolizji z Charlesem Leclerciem, przesunięcie nałożono na Lance'a Strolla.