Tuż przed startem nowego sezonu F1 Carlos Sainz doczekał się małego awansu. Wybrano go na jednego z dyrektorów Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix.
Organizacja, która pozwala zawodnikom zabierać głos wspólnie, jako grupa, ma kilku liderów. Funkcję przewodniczącego pełni w niej były kierowca F1, Alex Wurz, ale poza nim jest również paru dyrektorów.
Tym najbardziej znanym od dawna był Sebastian Vettel, choć przez ostatnie dwa sezony nie oglądaliśmy go już w bolidzie. Wśród aktywnych kierowców taką rolę pełni także George Russell, a ponadto w zarządzie zasiada prawniczka z bogatym doświadczeniem w wyścigach, Anastasia Fowle.
Przed sezonem 2025 w GPDA doszło do zmiany. To normalna praktyka w przypadku, gdy jeden z dyrektorów kończy karierę i nie pojawia się tak często na torach. W 2021 roku, po odejściu Romaina Grosjeana z królowej motorsportu, awansu doczekał się Russell. Teraz przyszła kolej na Sainza, który zastąpił będącego na sportowej emeryturze Vettela.
- Jesteśmy zaszczyceni, mogąc powitać Carlosa w gronie dyrektorów GPDA. Od wielu lat pokazywał się jako aktywny i zaangażowany członek naszego stowarzyszenia. Szczerze doceniamy jego poświęcenie i podjęcie się tej roli - powiedział Alex Wurz.
- Uważam, że my, kierowcy, jesteśmy odpowiedzialni za zrobienie wszystkiego, co tylko możliwe, aby w wielu obszarach współpracować ze wszystkimi interesariuszami na rzecz tego sportu - dodał Carlos Sainz. - Jestem szczęśliwy i dumny, mogąc dołożyć coś od siebie w roli dyrektora GPDA.
W sezonie 2024 Stowarzyszenie Kierowców Grand Prix dało o sobie znać, gdy wyraziło głośny sprzeciw wobec niektórych działań FIA oraz Mohammeda Ben Sulayema (więcej TUTAJ). Możliwe, że tarcia pomiędzy kierowcami a szefem Federacji będą kontynuowane, szczególnie w temacie nowych kar i zakazów, z którymi nie zgadzają się uczestnicy.
To właśnie Sainz był jednym z tych, którzy niedawno otwarcie wypowiedzieli się w sprawie przeklinania. Choć poparł ograniczenie wulgarnego słownictwa na konferencjach, to stanął murem za utrzymaniem swobodnego dostępu do komunikacji radiowej.
- Moim zdaniem kierowca F1 powinien się kontrolować na tyle, aby nie przeklinać na konferencjach i przy mediach - mówił Hiszpan po prezentacji Williamsa. - Ale radio, przy doświadczaniu takiej presji i adrenaliny w bolidzie, to już za dużo. Nie wiem, co FIA chce osiągnąć tymi karami.
- Dla mnie radio to fundamentalna część tego sportu. Możemy usłyszeć prawdziwe emocje, ekscytację i presję w głosie, a czasem nawet to, jak wtedy wyrażają się kierowcy, niestety. Dopóki nikogo nie obrażamy i są to tylko emocje, to nie powinno się tego zbytnio kontrolować. To wy [kibice] na tym stracicie, wyraźnie. To wy nie usłyszycie, co dzieje się w bolidzie.