Tekst: Jakub Falfura

Brak kar dla Maxa Verstappena za incydenty z kwalifikacji do GP Singapuru wzbudził sporo kontrowersji i zakulisowe reakcje zespołów F1. O komentarz w tej sprawie poproszono również kierowców.

Zdaniem Auto Motor und Sport ekipy są niezadowolone z decyzji arbitrów FIA i żądają wyjaśnień względem ostatniej rundy. Mimo iż każde zdarzenie jest z reguły dokładnie opisane, a wgląd do protokołów jest powszechnie dostępny, to nie wszystkim tłumaczenia przypadły do gustu, ponieważ można było się w nich doszukać pewnych nieprawidłowości czy niekonsekwencji.

AMuS przekazał, że przedstawiciele różnych składów - także tych, które nie były zaangażowane w dochodzenia - zauważyli problem i na Suzuce spróbują uzyskać bardziej satysfakcjonujące komentarze. Jest to możliwe z dwóch powodów.

Po pierwsze w Japonii pojawi się jeden z sędziów, który był obecny w Singapurze. Ma to związek z wprowadzonym na sezon 2023 ograniczeniem rotacji arbitrów, które zapewnia możliwość porozmawiania z osobą oceniającą poprzednie zawody podczas następnej rundy. Więcej na temat nowego podejścia pisaliśmy TUTAJ.

Po drugie, jak wynika z naszych informacji, w celu usprawnienia działań sędziów oraz kontroli wyścigu FIA wprowadziła w tym roku tzw. politykę otwartych drzwi. Możliwe jest więc poproszenie o rozjaśnienie tych kwestii, przy których pojawiły się jakieś znaki zapytania. Nie ma to jednak nic wspólnego z regulaminowymi mechanizmami, np. protestami czy prawem do rewizji. To zwyczajnie możliwość odbycia dodatkowych dyskusji dla dobra sportu.

Głównym tematem czwartkowej konferencji prasowej były wspomniane już przewinienia Holendra, które uszły mu na sucho, co wywołało spore poruszenie. Ze słów zawodników wynika, że nie tylko zespoły, ale również oni chcą mieć jasność odnośnie przepisów i konsekwencji, jakie mogą nieść za sobą niewłaściwe zachowania na torze.

O sytuacje, w które zamieszany był Max, został zapytany Sergio Perez. Z uwagi na to, iż trudno oczekiwać, by kierowca Red Bulla udzielił szczególnie ostrej wypowiedzi w takim temacie, żartobliwą zaczepkę w jego stronę rzucił Lewis Hamilton.

Perez: Nie mam nic do powiedzenia na ten temat.

Hamilton: Jesteś pewny? Zawsze masz swoje zdanie w każdej kwestii.

Perez: Nie w tym przypadku. Co więcej mogę powiedzieć odnośnie tych sytuacji? Zostawię to tobie.

Hamilton: Czy wolno ci stanąć na końcu alei serwisowej i czekać, blokując inne samochody?

Perez: Tak długi postój nie był konieczny, lecz w przyszłości prawdopodobnie będziemy mogli tak postępować.

Hamilton: A tak pytam, bo nie wiem. Tak naprawdę nie widziałem całego zdarzenia. Co prawda byłem wtedy w alei, kiedy to się wydarzyło, lecz tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, z jakiego powodu stoimy. Zawsze naciskamy i współpracujemy z FIA tak blisko, jak tylko możemy, aby zachować spójność. Istnieją natomiast pewne różnice, więc na pewno musimy nadal nad tym pracować. 

Głos w obliczu braku kar dla kierowcy Red Bulla zabrał także Charles Leclerc: - Tak, byłem zaskoczony decyzjami sędziów - zaczął Monakijczyk. - Szczególnie tą odnośnie blokowania w alei serwisowej, ponieważ takie sztuczki mogą źle się skończyć. Tak jak powiedział Lewis, zawsze poruszamy takie kwestie z FIA i próbujemy wyjaśnić, jaki jest nasz punkt widzenia. Jestem pewny, że przedyskutujemy tę sytuację podczas piątkowej odprawy kierowców.

Kilku kierowców odmówiło komentarza, twierdząc, że nie analizowali jazdy dwukrotnego mistrza. Swoje zdanie przedstawił jednak najlepszy przyjaciel Maxa na gridzie - Lando Norris. Interesującą perspektywę miał też Alex Albon, którego na Marina Bay uderzył Sergio Perez.

- Nie chcę się zbytnio rozwodzić, bo wywołam kontrowersje, lecz blokowanie powinno kończyć się karą - stwierdził lider McLarena. - Wiem, że zespół otrzymał grzywnę, ale to nie zależy tylko od załogi. Kierowca ma obowiązek patrzeć w lusterka, szczególnie w momencie, gdy jest na wolnym okrążeniu. Co innego ma wtedy robić?

- Widać jednak, że wiele osób ma z tym problem, dlatego kary powinny być dużo surowsze, ponieważ to rujnuje okrążenie, a czasem nawet całe kwalifikacje. Mnie również podobne sytuacje przydarzały się w tym sezonie i współczuje Yukiemu, bo jechał bardzo dobrze w pierwszym segmencie. Niestety nikt nie przejmuje się tym wystarczająco. Zapewne w ten weekend to ja kogoś przyblokuję i mój dzisiejszy komentarz będzie wspominany jako pierwszy - zakończył prześmiewczo Norris.

- To trudna sprawa, bo konsekwencja jest... czymś, na co naciskamy jako kierowcy, podobnie zresztą jak zespoły czy nawet widzowie - ocenił Taj. - Ale to niełatwa sprawa. Można wziąć mój incydent z udziałem Checo, za który dostał 5 sekund kary. On jest spójny ze wszystkim innym, ale czy ta ocena jest naprawdę sprawiedliwa? Niekoniecznie. Uważam, że potrzebna jest nam jakaś elastyczność. Ja także nie widziałem incydentów z udziałem Maxa, ale uważam, że nie wszystko musi być aż tak konsekwentne.

Na koniec o krótkie podsumowanie tej sytuacji został zapytany sam poszkodowany - Yuki Tsunoda. Kierowca rodziny Red Bulla zagrał dość bezpiecznie względem kolegi z seniorskiej stajni.

- Nie chcę mówić o Singapurze - zaczął Japończyk. - Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że otrzymuję kary za powtarzające się sytuacje. Rozmawiałem z FIA na Monzy, więc ogólnie rozumiem, co mają na myśli, gdy tłumaczą swoje postępowanie.