Po wielu godzinach oczekiwania sędziowie w końcu podjęli decyzję o dyskwalifikacji Lewisa Hamiltona z kwalifikacji do GP Sao Paulo. Ich uzasadnienie zdradza jednak kilka ciekawostek, o których nie było wiadomo wcześniej.

Przede wszystkim - sam Brytyjczyk miał przyznać, że niezbyt prawdopodobne było, iż dotknięcie jego bolidu przez Maxa Verstappena wywołało usterkę, choć Mercedes uznał to za otwartą sprawę.

Auto nr 44 złamało artykuł 3.6.3 Regulaminu Technicznego (dalej RT), z którym związana jest dyrektywa techniczna TD/011-19 (dalej TD). Zawiera ona m.in. sposób przeprowadzania testów systemu DRS. Wynika to dopiero z dokumentu sędziów, ponieważ ta część przepisów nie jest publicznie dostępna.

RT określa tylko, jak szeroko może otworzyć się skrzydło, ale TD dodaje do tego test z wykorzystaniem przyłożenia siły 10 Niutonów na ten element. W przypadku samochodu Hamiltona doszło do interesującej sytuacji - urządzenie do pomiaru nie przechodziło przez szparę w próbie bez użycia siły, ale po przyłożeniu jej już tak, chociaż nie w każdym miejscu skrzydła.

- Przestrzeń DRSu mierzona jest poprzez włożenie urządzenia o wielkości 85 mm w szparę, naciskając na elementy z siłą 10 Niutonów. Jeśli miernik przeciśnie się, samochód oblewa test. W tym przypadku test został zaliczony w środkowej części skrzydła, ale nie na skrajach. Kontrolę powtórzono czterokrotnie z dwoma różnymi urządzeniami. 

W związku z tym Mercedes próbował bronić się, wskazując na to, że test z TD nie jest główną częścią przepisów, a ponieważ RT podaje tylko wartość 85 mm, to samochód po kwalifikacjach i przejściu próby bez użycia siły był w pełni legalny.

FIA odparła ten argument poprzez stwierdzenie, że rolą testu jest ocenienie, czy skrzydło nie jest w stanie stać się szerszym, niż jest to dozwolone. Sędziowie nie przyjęli również wskazania na to, że legalność centralnej cześci jest okolicznością łagodzącą, bo miejsce, w którym nie zaliczy się testu, jest po prostu bez znaczenia i liczy się sam fakt niezaliczenia.

Ogólnie jednak Federacja zaakceptowała tłumaczenia ekipy z Brackley, która skutecznie przedstawiła, iż doszło do nienaturalnego zachowania części, a nie próby uzyskania nieuczciwej przewagi. Skrzydła Mercedesów były regulaminowe przez cały sezon, zaliczając kontrole, a projektowane są w taki sposób, by oczywiście nie sprawiać kłopotów zespołowi.

Lewis Hamilton

Obecni mistrzowie wskazali także na niezauważenie problemu wcześniej, sugerując, że z tego powodu nie byli w stanie poprosić FIA o naprawę w parku zamkniętym, co uchroniłoby ich przed dyskwalifikacją. Ten argument został odebrany pozytywnie, ale nie przyniósł żadnego efektu.

Chociaż okazał się okolicznością łagodzącą, to takie pozwolenia wydawane są w celu radzenia sobie z uszkodzeniami po kraksach. Sędziowie uznali, że niemożliwe było naciągnięcie tej linii obrony bez oczywistego powodu, by uzasadnić niezgodność części, które nie przeszły swoich prób już po normalnym wykorzystaniu ich w sesji sportowej.

Całość oświadczenia podsumowano stwierdzeniem, że "ostatecznie zasady są jasne i w momencie testu samochód okazał się niezgodny z przepisami." Później dodano również zapis art. 1.3.3 Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, który mówi, że "nikt nie powinien bronić się stwierdzeniem, że żadna przewaga nie została uzyskana".