Gabriel Bortoleto pięknie przywitał się z Formułą 1. W swoim debiucie w walce o pozycje startowe na najwyższym poziomie nie tylko pokonał kolegę, ale słabym bolidem zdołał awansować do Q2. Po wszystkim udzielił paru ciekawych wypowiedzi, pokazując takie podejście do ścigania, które zaskoczyło przedstawicieli mediów.
Brazylijczyk swoją pierwszą czasówkę zakończył na 15. pozycji, ale jak na sauberowe standardy to naprawdę dobry wynik. Po drodze udało mu się rozprawić z doświadczonym kolegą zespołowym, Nico Hulkenbergiem, a także z jednym Red Bullem i jednym Mercedesem. Choć te maszyny prowadzili inni młodzi zawodnicy, Liam Lawson i Kimi Antonelli, to przy przewadze sprzętowej powinni być wyżej.
Bortoleto był i szybki, i widowiskowy, przez co w Q2 przydarzyła mu się spektakularna pomyłka. Auto zostało podbite na wyjściu, ale szybka reakcja pozwoliła opanować maszynę. Kierowca wytłumaczył później, że po prostu musiał naciskać, aby mieć szansę na lepszy wynik.
- Popełniłem błąd, bo za mocno zaatakowałem zakręt nr 4 - mówił 20-latek. - To dlatego wyjechałem za szeroko. Tam akurat jest tarka, więc bolid zachował się jak na snowboardzie. Początkowo nie byłem pewny, czy w ogóle uda mi się uratować. To było trochę zbyt ryzykowne, ale wiem, że musiałem naciskać, aby myśleć o lepszych pozycjach, może nawet o Q3. Dziś było bardzo trudno. Musiałem zaliczyć idealne okrążenie, a wyszedł z tego brak okrążenia... Ale cóż, z Q1 jestem całkiem zadowolony. Jak na pierwsze kwalifikacje w F1, to solidny rezultat.
- Tor nie jest łatwy. Wielu doświadczonych kierowców zaliczało obroty, w tym mistrzowie świata. Taki jest ten poziom. Gdy walczymy o tysięczne, gdy walczymy przy tak małych różnicach, że aż żadnych, to jesteśmy na granicy. Czasem zdarzy się tak, że pojedziemy za szeroko lub nie dokończymy okrążenia.
- Samochód był za to ciut lepszy niż w Bahrajnie. To jeszcze nie jest to... ale będzie! Zespół pracuje bardzo ciężko, a ja udam się do fabryki od razu po GP Chin. Postępy to tylko kwestia czasu i ciężkiej pracy.
Jutro czeka go natomiast inne wyzwanie, czyli deszczowy wyścig - a przynajmniej na to wskazują wszystkie prognozy. Dla Gabriela, mimo braku doświadczenia, to żaden problem. Do tego stopnia, że jego odpowiedź zaskoczyła dziennikarzy.
- Jestem podekscytowany i nie mogę się doczekać! Deszcz to jedne z moich ulubionych warunków, a niestety nie miałem wielu okazji na jazdę w nich w ostatnich latach. Po prostu nie padało! Ale gdy już pada, to zawsze się cieszę. Wszystko jest możliwe.
fot. Sauber
To właśnie po tych słowach media dopytały go, czemu jest tak zadowolony z powodu nadchodzących opadów. Nawiązywano przy tym do postawy innych juniorów - ci mogą być nieco zestresowani debiutem w warunkach, w których łatwo o spektakularny koniec wyścigu.
- Ale przecież pogody nie zmienię - kontrował Bortoleto. - Po prostu to akceptuję i myślę o tym, co mogę zrobić jutro. Tyle. Będzie tak, jak będzie. Zawsze czułem się komfortowo w deszczu.
- A poza tym to jest też dobre doświadczenie, które warto mieć na początku kariery. Przynajmniej to wydarzy się teraz, a nie wtedy, gdy będę walczył o coś więcej. Wtedy mógłbym nie mieć tego doświadczenia, więc to ważne, aby zaliczyć coś takiego na tym etapie życia. Teraz mogę zbierać doświadczenie, a także popełniać błędy czy robić pewne rzeczy dobrze.
- W testach starszym bolidem zaliczyłem kilka okrążeń na deszczu, ale nie żałuję. Wybrałem jazdę na suchym torze, bo większość weekendów jest sucha. Oczywiście gdybym mógł pojeździć więcej na mokro, to zrobiłbym to, ale jest tak, jak jest. Zobaczymy jutro i będziemy się dobrze bawić.
Naturalnie Gabriel ponownie został zapytany również o słynne już wypowiedzi Helmuta Marko. Ten na początku weekendu sklasyfikował go jako "kierowcę klasy B". Mistrz F2 i F3 zapowiedział, że woli odpowiedzieć na torze, a dziś po prostu to zrobił.
- Może sprawdzi dzisiejsze czasy okrążeń? - rzucił nieco kąśliwie. - Ale jak mówiłem, zostaję przy swoim zdaniu. Jego opinia nie zmieni mojego życia. Mam nadzieję, że udowodnię mu, iż się mylił. Może już dziś zacząłem to robić? I tego się trzymam. Opinie i nagłówki potrafią być bolesne, ale jestem pewny, że coś mu udowodnię.
Debiutant będzie miał okazję udowodnić coś również Fernando Alonso, który startuje trzy pozycje wyżej (z P12). Jest w końcu związany z jego firmą menedżerską, A14 Management.
- Wcisnę się mu z daleka! - śmiał się. - Żartuję. Szanujemy się, zresztą należy szanować każdego kierowcę, który szanuje ciebie. Jestem pewny, że pościgamy się uczciwie i będzie dobrze.