Formuła 1 od sezonu 2021 stara się jak najbardziej spieniężyć uatrakcyjnić swój produkt poprzez organizowanie sprintów, mających być swego rodzaju przedłużeniem kwalifikacji. Najwyżej postawione osoby w FIA, z Rossem Brawnem na czele, podkreślały przez cały rok, jak wspaniałą koncepcją są... krótkodystansowe wyścigi? Długotystansowe kwalifikacje? Przejażdżka rekreacyjna? Pozostańmy może przy nazewnictwie "sprinty".
Wiele zapowiadało, że w sezonie 2022 zobaczymy ich jeszcze więcej, a początkowe informacje przekazywane przez brytyjskie media sugerowały, że w kalendarzu znajdzie się nawet w nowym formacie.
Formuła 1 miała rzekomo zaoferować zespołom 0.5 miliona dolarów za każdy z pięciu pierwszych sprintów, a za szósty dodatkowe 150 tysięcy dolarów, co oznaczałoby podniesienie limitu o dodatkowe 2.65 miliona dolarów.
Natomiast w tym wszystkim był pewien haczyk. Otóż w sezonie 2022 z limitu budżetowego znikają rekompensaty za ewentualne uszkodzenia bolidu, bowiem FIA uznała, że ten zapisek jest niepotrzebny. Siedem zespołów zgodziło się na takie rozwiązanie, ale Red Bullowi, Ferrari i Mercedesowi nie spodobało się takie rozwiązanie.
Do wprowadzenia przepisu w życie potrzebna była zgoda ośmiu ekip, ale trzech największych graczy w F1 postawiło warunek zwiększenia salary cap o dodatkowe 5 milionów dolarów, co spotkało się z dezaprobatą Liberty Media. Właśnie do tej kwestii nawiązywał ostatnio , który napisał diss felieton na ten temat.
14 lutego ma dojść do spotkania Komisji F1, na którym dyskutowana będzie liczba sprintów w 2022 roku. Serii mocno zależy na utrzymaniu ich, a w mediach przewija się koncepcja maksymalnie 3 takich rund. Dodatkowo, jak podaje serwis Auto Motor und Sport, Liberty Media nie chce iść na rękę zespołom z TOP 3 i nie zamierza zwiększać limitu budżetowego.
Wygląda również na to, że co się odwlecze, to nie uciecze, bowiem w 2023 roku Formule 1 wystarczy sześć głosów za przejściem sprintów, co przy utrzymaniu obecnego rozkładu wystarczałoby do wejścia idei w życie.
Z informacji AMuS wynika również, że sprzeciw TOP 3 oznacza wypadnięcie ze sprinterskiego kalendarza Bahrajnu. Włodarze toru oferowali duże pieniądze za możliwość zorganizowania sprintu na torze i to nawet na zewnętrznej nitce, ale odrzucenie regulacji spowodowało, że kraj musi ustąpić miejsca.