Pojawiła się kolejna koncepcja modyfikacji weekendów ze sprintami, która ma ułatwić zespołom ustawianie bolidów.

Tegoroczną nowością było wstawienie drugiej sesji kwalifikacyjnej, tzw. shootoutu, w miejsce drugiego treningu, który rozbudzał fanów mniej więcej tak, jak robią to tabletki z melatoniną. W sezonie 2023 format stał się ciut ciekawszy, bo dość oczywiste jest, że nawet krótsza czasówka daje więcej emocji niż 60 minut przygotowań, po których nie można wprowadzić zmian w aucie.

Już pierwszy test, przeprowadzony w Baku, pokazał jednak, że istnieją tu pewne niedoskonałości. Alpine zostało zmuszone do wybrania aż dwóch startów z pit lane z uwagi na stracenie jedynego treningu i popełnienie błędów w ustawieniach. Francuzi obawiali się zbyt dużego zużycia deski i dyskwalifikacji, o co łatwo w takich okolicznościach.

Dowód na to stwierdzenie przyniosło GP USA, gdzie z wyników z dokładnie takich powodów wymazano Lewisa Hamiltona i Charlesa Leclerca. Ta sytuacja na nowo otworzyła dyskusje o formacie, a szczególnie zasadach parcfer.me. Wszyscy błyskawicznie wyciągnęli bowiem jasny wniosek - nie doszłoby do żadnego DSQ, gdyby zespoły zwyczajnie dostały więcej czasu.

Szybko okazało się, że F1 rozważa już nieco logiczniejsze ułożenie sesji w trakcie Grand Prix ze sprintem, co ma przełożyć się również na zmniejszenie ograniczeń w pracy nad maszynami. Takie informacje podał godny zaufania Auto Motor und Sport. Zdaniem Niemców na stole leży też koncepcja dwóch parków zamkniętych, tj. jednego na sprint i drugiego - po wprowadzeniu niezbędnych korekt - już na wyścig.

Potencjalny nowy układ weekendów F1 ze sprintami:

- piątek - trening i kwalifikacje do sprintu,
- sobota - sprint i kwalifikacje do wyścigu,
- niedziela - Grand Prix.

Podczas wczorajszych rozmów z kierowcami taki plan przedstawiono Maxowi Verstappenowi. Holender tradycyjnie przez dobre kilka minut znęcał się nad fantazjami F1, więc i ta idea nie przypadła mu do gustu.

- Okej, ale to nadal ten sam format - powiedział trzykrotny mistrz. - Szczerze mówiąc, mogą zrobić ze sprintami cokolwiek, ale dla mnie to i tak nie jest nic interesującego. Dlaczego ciągle musimy wprowadzać zmiany, skoro moim zdaniem to wcale nie wychodzi? Wystarczy nam normalny format i zbita stawka. To będzie wystarczająco ekscytujące.

- Zastanawiam się, czemu w ogóle musimy starać się wymyślać coś nowego. Nasz produkt działa i wystarczy tylko upewnić się, że bolidy będą konkurencyjne oraz pozostaną podobne przez dłuższy czas. Po co nieustannie wprowadzać nowe rzeczy? To jest jakieś szaleństwo, że ciągle coś tworzymy.

- Nigdy nie może być tak samo, a jakoś w piłce nożnej nie ma regularnych zmian w przepisach, podobnie w innych sportach. Są takie same od 100 lat. Po co nagle wprowadzać coś nowego? Jeśli masz przed sobą dobry wyścig, bo auta są blisko siebie, to żaden format ze sprintem nie jest ci potrzebny. 

W obiegu istnieje również inny pomysł, czyli uczynienie ze sprintów osobnych mistrzostw. Verstappen zaznaczył jasno, że po zdobyciu takiego tytułu i tak pozostałby niewzruszony.

- To nie miałoby dla mnie najmniejszego znaczenia, nawet jeżeli odniósłbym zwycięstwo. Podobnie jest teraz. Przejeżdżasz metę i jest okej, fajnie, ale jutro mamy wyścig, ten główny. Właśnie tak mam. Nie czerpię żadnej satysfakcji z wygranej w sprincie.