W związku z ostatnimi wydarzeniami na torach Formuły 1 seria postanowiła zorganizować kolejną w ostatnich latach kampanię społeczną, która ma poprawić odczucia kibicujących na żywo, jak i rozpocząć walkę z toksycznymi internautami.
- Społeczność Formuły 1 wspólnie z wszystkimi kierowcami, Stefano Domenicalim oraz Mohammedem Ben Sulayemem zebrała się, by wystosować stanowczy komunikat o wypędzeniu jakiegokolwiek rodzaju przemocy w internecie i podczas weekendów wyścigowych, domagając się przy tym większego szacunku - przekazał dział prasowy F1.
- W Formule 1 liczy się przede wszystkim rywalizacja, ale również szacunek. Dotyczy to uczestników, jak i okazywania go fanom oraz całej rodzinie F1. Jakikolwiek rodzaj zniewagi nie jest pożądany ani w sieci, ani gdziekolwiek indziej w F1. Jesteśmy zjednoczeni i prosimy Was o to, by dołączyć do wypędzania tego ze sportu oraz społeczności.
- Naszym obowiązkiem jest podkreślenie tego i powiedzenie "dość". Ci, którzy chowają się za kanałami społecznościowymi, prezentując znieważające i pozbawione szacunku poglądy, nie są naszymi fanami. Jeśli nie jesteś w stanie okazywać szacunku, nie bądź częścią naszego sportu. Wypędźmy to wspólnie.
Wraz z rozpoczęciem kampanii "Drive It Out" wszystkie ekipy opublikowały filmik z udziałem zawodników oraz szefostwa F1 i FIA, nawołując do rozprawienia się z nieakceptowalnymi zachowaniami.
Seria przypomniała jednocześnie o możliwości zgłaszania takich zajść, co jest dostępne w mediach społecznościowych. Ponadto obecny na miejscu Chris Medland przekazał, że wszyscy promotorzy odbywają rozmowy z F1 w celu zapewnienia znacznie lepszych rozwiązań na wypadek wystąpienia nieprawidłowości w trakcie wszystkich Grand Prix.
Taki ruch jest reakcją na wydarzenia z kilku ostatnich rund, kiedy naświetlane były różne sytuacje, takie jak buczenie, radość po kraksie, napastowanie kibiców czy toksyczna postawa w internecie.
Publikacja materiału miała miejsce tylko kilka godzin po tym, jak okazało się, że na Hungaroringu doszło do kolejnego incydentu, ale tym razem z udziałem jednego z niezwykle poważanych fotografów. Mark Thompson z Getty Images oraz Red Bulla poinformował na Twitterze, że w piątek został uderzony przez jednego z ochroniarzy.