Max Verstappen przed GP Wielkiej Brytanii 2025 znalazł się w centrum uwagi całego świata F1 za sprawą plotek łączących go z odejściem z Red Bulla i możliwych przenosin do Mercedesa. Holender odniósł się również do sugestii, według których miałby rozważać roczną przerwę od rywalizacji w królowej motorsportu.

Środowisko Formuły 1 od środy żyje głównie najbliższą przyszłością czterokrotnego mistrza świata. Nie dziwi więc fakt, że czwartkowy dzień medialny na torze Silverstone został zdominowany przez Verstappena oraz George’a Russella, który wciąż czeka na odnowienie swojego kontraktu.

Jak można było się spodziewać, reprezentant Red Bulla nie był jednak zbyt rozmowny przed dziennikarzami. O ile Russell gościł na ogólnej konferencji, o tyle Max zaliczył zwykłą sesję w pomieszczeniach ekipy, a więc siedział osaczony przez media. 

Spotkanie najprościej podsumować tak, że Max wyraźnie ucinał większość wątków i nie zamierzał powiedzieć niczego ciekawego. Dobitnie pokazał to, gdy zmierzono go z doniesieniami ws. nacisków na zmianę szefa, Christiana Hornera - Verstappen odparł wtedy, że nic mu o tym nie wiadomo. Gdy pytano go o to, jak mocno rozważa swoją przyszłość w kontekście sezonu 2026, to dawał do zrozumienia, że reporterzy nie wycisną z niego niczego szczególnego.

- Nie mam nic więcej do powiedzenia w porównaniu z tym, co mówiłem tydzień temu - tłumaczył kierowca. - Wszystko, co przekazywałem przed kilkoma dniami, jest wciąż aktualne. Nic się nie zmieniło po mojej stronie i nie chcę już mówić o mojej umowie.

- Nie rozmawiam o moim kontrakcie. Dzięki temu wszyscy mają trochę łatwiejsze życie - dodał później, gdy otrzymał kolejne bezpośrednie pytanie.

Zabawnie wypadło natomiast skonfrontowanie go z krążącymi szeroko pogłoskami o tym, że to sam Max rozmawiał z Mercedesem, bowiem to z jego strony wyszła pewna inicjatywa. Jak rozumiemy, to właśnie z Brackley na początku tygodnia miał popłynąć wcale nie taki słaby sygnał, który z pomocą włoskiego Sky doprowadził do rozkręcenia medialnej karuzeli w środę.

- Kto tak twierdzi? - pytał Verstappen, chcąc poznać źródło plotek o prowadzeniu rozmów.

- Mercedes - potwierdził dziennikarz.

- Nie mam nic więcej do dodania - uciął rozmowę Max.

Obecne kontraktowe zamieszanie wydaje się być związane z tym, że Red Bull jest w dołku, a za faworyta nowych regulacji uznawany jest Mercedes. Wizja zdobywania kolejnych tytułów i pójścia do pewnego projektu tylko potęguje falę spekulacji o tak głośnym transferze, aczkolwiek tu także 27-latek postarał się hamować zapędy mediów.

- Uważam, że nikt nie może być stuprocentowo pewny swojego potencjału w przyszłym roku. W kolejnym sezonie czeka nas wiele niewiadomych. Jedyne, co będę musiał wtedy zrobić, to po prostu jeździć szybko tym, co będę miał do dyspozycji.

- W tej chwili nie podjąłem decyzji o odejściu z Red Bulla - mówił, pytany o powody decyzji, którą teoretycznie może podjąć. - Dla mnie nie chodzi tu w ogóle o sezon 2026 czy żaden inny. Teraz skupiam się na tym, co mam przed sobą, a do tego sumiennie pracuję wraz z zespołem.

Verstappen nie odejdzie z F1

Max w końcu zrobił się wyrazisty, gdy otrzymał sugestie dotyczące udania się roczny urlop od rywalizacji w Formule 1, aby lepiej przyjrzeć się układowi sił w ramach zaplanowanej na przyszły sezon rewolucji technicznej.  

- Na pewno będę ścigał się w F1 i spróbuję w najbliższym czasie połączyć to z innymi wyścigami, które będą dla mnie osiągalne i do których będę mógł się odpowiednio przygotowywać. Chcę pozwiedzać trochę wyścigowego świata poza F1, co zresztą już robię w ramach różnych testów, ale docelowo chciałbym się ścigać. 

- Rocznej przerwy od F1 na pewno nie będzie - podkreślił po chwili.

Max myśli o Mercedesie, ale nie powie tego wprost. Przyszłość jasna już w sierpniu?

Podczas gdy zawodnik zachowywał się tajemniczo, więcej szczegółów kolejny raz ujawnił Erik van Haren. Według jego informacji przyszłość bohatera tego tekstu powinna być klarowna w ciągu najbliższego miesiąca z lekkim hakiem. To pierwsza konkretniejsza aktualizacja w tej sprawie i - co ważne - pochodzi ona od człowieka, który ma bliskie kontakty z obozem Verstappena.

- Urzędujący mistrz świata wciąż zastanawia się nad swoją przyszłością w Red Bullu i potrzebuje czasu na podjęcie świadomej decyzji - napisał holenderski dziennikarz. - W ciągu półtora miesiąca okaże się, czy obecny numer trzy klasyfikacji generalnej będzie nadal jeździł dla Red Bulla w przyszłym roku, czy też przejdzie do Mercedesa. 

Z kolei zdaniem Joe Sawarda opcje Maxa mają zależeć od klasyfikacji konstruktorów. To dobrze łączy się z sierpniowym terminem, lecz 47-punktowa strata stajni, która w top 10 bywa raczej tylko jednym bolidem, mówi sama za siebie.

- Nie ma wątpliwości, że zależy to od klauzul, których nie znamy. Pytałem o to od pewnego czasu i doszedłem do wniosku, że jeśli Red Bull nie będzie trzeci w klasyfikacji konstruktorów na koniec lipca, to Max może odejść. Jeśli zespół były na P3, to kierowca automatycznie zostaje zabezpieczony na kolejny sezon - napisał Saward.

Takie doniesienia potwierdzają coś, co zaczyna być powoli uznawane za dość jasne - w temacie odejścia Verstappena coś naprawdę się dzieje, a jego przyszłość w Red Bullu nie jest pewna. Fakt, że pewne głosy wyszły ze strony samego Mercedesa, sprawia, że Maxowi trudno jest ciągle trzymać się tej samej wersji. Nie oznacza to jednak, że nie próbuje, ale unikanie odpowiedzi to również jakaś odpowiedź.

Gdy dziś zechciano podejść go od innej strony i poprosić o wyraźne powiedzenie, że będzie kierowcą Red Bulla w 2026 roku, to stwierdził wymijająco: - Mówiłem w zeszłym tygodniu, że to już wszystko, co mam do powiedzenia.