Były dyrektor wyścigu F1, Niels Wittich, skomentował kontrowersyjną sytuację z udziałem Maxa Verstappena i Oscara Piastriego, do której doszło w GP Arabii Saudyjskiej 2025. Niemiec odwołał się do słynnego ataku Holendra na Lewisa Hamiltona z GP Abu Zabi 2021.
Rzadko zdarza się, aby ludzie piastujący jedno z najbardziej niedostępnych stanowisk w królowej motorsportu wypowiadali się publicznie na jakieś tematy. Przy okazji wczorajszej rywalizacji w Dżuddzie taką okazję miał Niels Wittich, który do niedawna, do końcówki zeszłego roku, był jeszcze aktywnym dyrektorem wyścigu F1.
Niemiec po niesmacznym zwolnieniu z tej funkcji nadal zajmuje się wyścigami, a ostatnie zawody śledził z budki komentatorskiej Sky Germany. To dlatego mógł ocenić starcie Maxa Verstappena z Oscarem Piastrim, a konkretnie uzyskanie przez Holendra przewagi poza torem.
Ta wypowiedź jest o tyle ciekawa, że stanowi unikalną perspektywę kogoś, kto o regułach w Formule 1 wie sporo. Choć dyrektor wyścigu nie jest sędzią, to jest zaangażowany w wiele procesów, które i tak są z tym związane.
Wczoraj Wittich był przekonany, że w sekcji 1-2 doszło do przewinienia. Argumentował to niesławnym finałem sezonu 2021, lecz nie zachowaniem Michaela Masiego z końcówki, tylko błędem sędziów z początku wyścigu, kiedy to Verstappen zaatakował Hamiltona z daleka i mimo agresji sam zmieścił się w torze. Lewis obronił się poza nim i w świetle przepisów powinien był oddać pozycję. Finalnie nie zrobił tego, co później uznano za całkiem oczywistą wpadkę arbitrów.
- Omawialiśmy [wyjazdy poza tor] przez lata z kierowcami i zespołami - tłumaczył dyrektor. - Każdy pamięta GP Abu Zabi 2021 i te kontrowersje, które dotyczyły Lewisa. To zawsze była jasna sprawa. Jeśli wyjedziesz poza tor i uzyskasz przewagę - a Verstappen ją uzyskał, bo utrzymał pozycję - to należy oddać miejsce. Natomiast decyzja finalnie należy do zespołu i to stamtąd musi pójść komunikat o oddaniu miejsca.
- Max znajdował się na zewnętrznej, a musiałby być przynajmniej na równi lub z przodu, aby uzasadnić manewr. A nie był. I bądźmy szczerzy, gdyby za tamtym zakrętem leżał żwir, to nie byłby w takim położeniu. Dlatego lepiej jest oddać miejsce i nie narażać się na karę 5 sekund.
Z opinią Witticha zapewne nie zgadza się Christian Horner. Dotyczy to i kwestii kary, i oddania pozycji - Brytyjczyk wyjaśnił po wyścigu, że Red Bull czuł się niewinny i bardzo nie chciał rezygnować z zalet, jakie daje jazda na prowadzeniu. Szef Red Bulla stwierdził jednocześnie, że dla sędziów kara była raczej oczywista, co prawdopodobnie łączy się z tym, jak pewny swego był Niels.