Z najnowszych plotek wynika, że FIA zamierza postawić kierowcom twarde warunki w sprawie głośnych ostatnio zakazów. Lewis Hamilton nadal pozostaje jednak niewzruszony.

Niels Wittich rozpoczął sobotę na Miami International Autodrome od przesłania nowej wersji swoich wytycznych, w których pojawiła się zaskakująca informacja na temat zegarków. Obecnie nie wiadomo, dlaczego dyrektor wyścigu zdecydował się na taki ruch.

- W interesie zapewnienia bezpieczeństwa zegarki będą od teraz uznawane za biżuterię - dopisano do punktu "Biżuteria i bielizna". 

Głośna od paru dni sprawa nie zakończyła się jednak na zawarciu krótkoterminowego porozumienia z Lewisem Hamiltonem, który zaprotestował w piątek, przychodząc na konferencję z wieloma zegarkami, pierścieniami, naszyjnikami i kolczykami. 

Jak wynika z doniesień Motorsportu i AMuS, FIA nie chce odpuścić i nie zamierza pozwolić na lekceważące podchodzenie do istniejących od dawna przepisów. Do karania nieposłusznych osób ma posłużyć system, w którym każde kolejne przewinienie będzie traktowane znacznie ostrzej. Dwie publikacje przedstawiają jednak nieco inne taryfikatory. 

Brytyjczycy napisali o 50 tysiącach euro za pierwszy występek oraz nawet 250 tysiącach za kolejny. Według nich trzecia próba zrobienia sobie z przykazań dyrektora wyścigu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością ma natomiast skutkować odebraniem punktów w mistrzostwach. 

Według Niemców wygląda to nieco inaczej. Najpierw kara ma wynosić 25 tysięcy euro i drugie tyle w zawieszeniu. Później ma to być już 50 tysięcy euro, a następnie 100. Wizja pozbycia się walizki pieniędzy, wartej ćwierć miliona, jak i punktów z klasyfikacji, ma natomiast spocząć na zespołach.

AMuS powołał się w tym przypadku na wypowiedzi Beata Zehndera, dyrektora sportowego Alfy Romeo, który powiedział, iż 250 tysięcy to najwyższa grzywna, jaką można nałożyć.

Motorsport przytoczył przy okazji wypowiedzi Kevina Magnussena, który nie jest fanem egzekwowania tych zasad, ale woli zachować trochę drobnych w kieszeni.

- Nie chcę zapłacić 250 tysięcy euro. Rozumiem to, co mówią, ale mam obrączkę ślubną na palcu. Zgodziłbym się na nieco większe poparzenia, byle tylko móc się z nią ścigać. Jeśli coś ma się stać, coś złego, chciałbym mieć ją wtedy na sobie. Ściągnięcie jej wydawałoby się złym posunięciem. Przy czymś takim chciałbym, byśmy mieli możliwość wzięcia na siebie odpowiedzialności. Musi być opcja zdjęcia jej [z FIA].

Z informacji The Race wynika natomiast, że Duńczyk nadal będzie mógł nosić ten element, ponieważ nie jest on obecnie częścią Załącznika L do Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, opisującego biżuterię głównie w ujęciu kolczyków/piercingu.

Ta rozbieżność ma być także jedną z przyczyn opozycyjnego nastawienia Lewisa Hamiltona, który mimo nadchodzących kar pozostał niewzruszony i zapowiedział, że postara się wywalczyć kolejne specjalne pozwolenia.

- Dostałem wyjątek tutaj i zdobędę go na resztę [rund]. Obrączki są dozwolone. Gdy powiedziano mi o biżuterii, zaznaczano, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Co więc działo się przez ostatnie 16 lat? Mam ją na sobie tak długo, więc bezpieczeństwo wtedy nie było problemem.

Możliwe jednak, iż przepisy wkrótce zostaną doprecyzowane. Jest to dość skomplikowana kwestia, która była podnoszona przez kierowców, chcących dowiedzieć się, co jeszcze - jak np. owijka na nadgarstku, którą Fernando Alonso nosi w następstwie kraksy z GP Australii 2016 - jest dozwolone lub nie. Cała sprawa rozwija się dość dynamicznie i zapewne nie jest to koniec tej przepychanki.