FIA podała, dlaczego postanowiła wdrożyć nową dyrektywę techniczną od GP Belgii i zająć się tematem elastycznych przednich skrzydeł w bolidach F1.

Jak ujawniliśmy wczoraj, od rundy na Spa w trakcie piątkowych treningów w wybranych samochodach pojawią się specjalne kamery, których zadaniem będzie nagranie zachowania płatów podczas jazdy z różnymi prędkościami.

Od początku jasne było, że nie jest to dyrektywa uderzająca bezpośrednio w ekipy i wymuszająca zmiany w projektach, lecz jedynie służąca do dokładniejszej oceny sytuacji. Wiele wskazuje na to, że Federacja musi dopiero poznać specyfikę problemu, które wydaje się być inny w zależności od zespołu.

Wczoraj przekazano nam, że na tym etapie wątpliwa jest reakcja jeszcze w tym sezonie, bo proces może zająć więcej czasu. W przeszłości, na przykład w obszarze tylnych skrzydeł, reagowano dość szybko, gdyż sposób działania był praktycznie jednoznaczny i prostszy.

- FIA postanowiła, aby od GP Belgii na czas nieokreślony rozpocząć monitorowanie deformacji przednich skrzydeł na torze - przekazał nam rzecznik. - Kamery FOM, skierowane do przodu, niestety nie są w stanie ująć skrzydła w całości, ponieważ spora część nie jest widoczna w kadrze.

- Naszym zamiarem jest więc zmierzenie wszystkich skrzydeł podczas różnych rund, a stanie się to za pomocą kamer FIA, które zostaną zamontowane na nosie zamiast obecnego rozwiązania i dostarczą widok z boku. Zebrane dane będą służyły do podwyższenia stopnia zrozumienia elastyczności elementów aerodynamicznych przy okazji tworzenia przepisów w przyszłości.

- Raz jeszcze podkreślamy, że wszystkie przednie skrzydła, które sprawdzono jak do tej pory w trakcie sezonu, przeszły testy uginania i są uznane za zgodne z zasadami. Nowa dyrektywa techniczna jest skutkiem istniejącej od dawna potrzeby lepszego monitorowania zachowania przednich skrzydeł przy obciążeniu aerodynamicznym.