FIA poinformowała o zajęciu się postępowaniem Lance'a Strolla z minionego weekendu na torze Lusail.

We wtorkowy wieczór przedstawiciel Międzynarodowej Federacji Samochodowej przekazał mediom króciutką informację, według której Kanadyjczyk może (co nie oznacza, iż musi) ponieść konsekwencje kilku swoich wybryków z ostatnich dni.

- Oficer ds. zgodności z przepisami FIA prowadzi dyskusję z Lancem Strollem na temat wielu incydentów, które mogły naruszyć zasady, politykę i procedury Federacji podczas GP Kataru - podał rzecznik.

W oświadczeniu nie sprecyzowano, o które zajścia dokładnie chodzi, a sam zespół nie zamierzał komentować sprawy. Jasne jest jednak, że zawodnik Astona Martina dopuścił się paru, delikatnie mówiąc, dziwnych występków.

Wszystko zaczęło się już w piątek, kiedy to syn właściciela składu wyrzucił kierownicę z bolidu, popchnął swojego trenera oraz udzielił pogardliwie krótkiego wywiadu dziennikarzowi F1, używając mniej niż 10 angielskich słów.

Ta sytuacja wywołała ogromne poruszenie w mediach społecznościowych i doprowadziła do serii trudnych pytań już w sobotę. W tzw. zagrodzie dla mediów piszących/internetowych 24-latek wdał się wtedy w chamskie starcie z innym reporterem, bojowo sugerując mu, by ten zadawał mu jeszcze więcej niełatwych pytań.

To zachowanie również nie zostało odebrane zbyt dobrze, a dziś pojawiły się wieści o możliwej reakcji FIA. Choć nie padło to w oficjalnym komunikacie, z naszych informacji wynika, że tzw. część garażowa to główny obszar dochodzenia.