Red Bull najwyraźniej zdołał ugrać coś w temacie tylnych skrzydeł Mercedesa, które planował oprotestować nawet w ten weekend.

Byki, które od pewnego czasu bardzo głośno narzekają na przewagę prędkości czarnych bolidów, od wizyty w Brazylii zaczęły deklarować podejrzenia o obchodzeniu przepisów przez swoich głównych rywali.

Christian Horner w piątek wprost zapowiedział, że jeśli sprytne rozwiązanie Mercedesa zostanie zastosowane, FIA może być pewna złożenia oficjalnego protestu. Jednocześnie jego zespół od pewnego czasu proponował uniknięcie takiego wyjścia, apelując o wcześniejszą rezygnację z triku.

Toto Wolff wydawał się jednak być nieugięty - zresztą w jego opinii skrzydło W12 też takie było - zaznaczając, że z chęcią odda jeden egzemplarz, bo Federacja miała nie znaleźć w nim niczego po wielu próbach.

- Tak się walczy. Starasz się odebrać przewagę rywalowi. Jeśli jesteś sceptyczny, bo ktoś powiedział ci o czymś, a do tego zakładasz, że właśnie to jest przyczyną przewagi, powinieneś iść w tym kierunku. Skrzydło było kontrolowane 14 razy. FIA ma wszystkie rysunki. Nie ma tam tego, czego oczekuje Red Bull. Jesteśmy w stanie wysłać je do Milton Keynes, by pocięli je na kawałeczki - mówił Austriak na konferencji, siedząc obok Brytyjczyka.

- Co powiesz w takim razie o tych śladach na bocznej części? - zapytał go tuż po tym szef Red Bulla, nawiązując do jednej z niewielu widocznych poszlak w tej sprawie, która potem ukazała się też w internecie.

- Myślę, że jest to w granicach przepisów, więc z tego powodu jest okej - odparł Wolff.

- Nie ma tam żadnych śladów - mówił później Andrew Shovlin z Mercedesa dla Sky. - Nie wiemy do końca, co to jest, ale wydaje się, że ta historia nie doprowadzi do niczego. Jesteśmy zadowoleni ze wszystkiego, co mamy w bolidzie.

- Zaprosiliśmy FIA do oglądania skrzydła tak długo, jak tylko zechce. Nie mieli z nim żadnego problemu. Jedziemy na każdy tor, wybieramy najszybsze skrzydło, montujemy je w aucie i tyle.

W postawie Mercedesa nie ma niczego dziwnego, ponieważ wykorzystywany wcześniej sposób kontrolowania legalności - podobnie jak miało to miejsce w poprzednim odcinku afery ze skrzydłami w okolicach GP Azerbejdżanu - nie jest w stanie wyłapać nieprawidłowego zachowania części. Może to zrobić dopiero nowy test, który FIA zaskakująco wprowadziła nagle, już w Katarze.

Jest to o tyle nietypowe, iż zazwyczaj ekipy są uprzedzane o takich zamiarach, dostając przy tym czas na dostosowanie się i dyrektywę techniczną, czyli niepubliczny dokument, który doprecyzowuje sposób sprawdzania zgodności z Regulaminem Technicznym bez konieczności zmieniania całego zbioru przepisów.

Adrian Newey, Christian Horner

Takim myśleniem kierowaliśmy się, opisując możliwe zachowanie skrzydła Mercedesa, gdzie wspomnieliśmy, iż wprowadzenie nowych testów jest mało prawdopodobne m.in. z uwagi na to, że sezon zakończy się za kilka tygodni. Oficjele zachowali się jednak inaczej.

Jeszcze zanim Christian Horner udzielił wypowiedzi telewizji Sky, tłumacząc, co miało się wydarzyć na torze Losail, Auto Motor und Sport przekazał, że w Katarze zespoły zostały poinformowane o planowanej zmianie w tej samej dyrektywie, która została zmodyfikowana wcześniej na prośbę Mercedesa. Tym razem ma być ona dostosowana właśnie do podejrzeń Red Bulla.

- Zostanie przeprowadzony test na tyle skrzydła, gdzie zostanie dodane pewne obciążenie. Biorąc pod uwagę rozłożenie na skrzydle, będzie to prawdopodobnie 70 lub 80 kg, zwiększane stopniowo. Będzie więc można ocenić odchylenie.

- Świetnie, że FIA jest proaktywna i przygląda się temu, bo nasze obawy nie dotyczą tak bardzo tego miejsca. Tutaj prędkości na prostych nie dają tyle, co potencjalnie w Arabii Saudyjskiej i w Abu Zabi. Cieszymy się, że podchodzą do tego poważnie. 

Christian Horner, Red Bull

- Myślę, że test, który wprowadzą, ujawni jakiekolwiek uginanie się w tej części. Trzeba jednak pamiętać, że FIA ma pięciu ludzi, którzy się tym zajmują. W pit lane są natomiast tysiące inżynierów, którzy szukają sposobu, by ominąć przepisy. 

- Ponieważ to dzieje się pod płatem, bardzo trudno zobaczyć [uginanie], bo on po prostu to przykrywa. Kamera, która pokazuje tył auta, nie wyłapuje tego. Jeśli skonstruowano to w sposób, który umożliwia odchylenie przy pewnej prędkości, to przy dostępnie obecnych kompozytach i materiałach jest to bardzo sprytny projekt. Czy jednak jest zgodny z przepisami?

Po kwalifikacjach szef Red Bulla przyznał, że wizja testów - które faktycznie odbyły się po czasówce - przyniosła jakiś skutek. Nie pomogło to jednak jego zespołowi bezpośrednio w Katarze, bo Lewis Hamilton z dużą przewagą zdobył pole position, zyskując czas w zakrętach.

- Myślę, że testy wykonały swoją pracę, bo ich prędkości na prostych są pod kontrolą. Nagle jesteśmy na równi. Nie widzieliśmy tego przez ostatnie 4-5 wyścigów. Tak jak mówiłem wcześniej, nie chodzi o ten tor, ale o Dżuddę i Abu Zabi, gdzie można ogromnie zyskać na prostych - wspomniał Horner dla Sky.

- Lewis przejechał znakomite okrążenia, szczególnie to ostatnie. Było bardzo, bardzo szybkie. Mamy Maxa w 1. rzędzie, ale szkoda, że Checo odpadł.

- Ich prędkości na prostej trochę się zmniejszyły. Wyglądają już podobnie do naszych, więc dobrze to widzieć. Lewis zyskał głównie w zakrętach 6-7, szczególnie na ostatnim przejeździe. Z tego, co widzieliśmy, miał normalną prędkość na prostej, więc to było po prostu bardzo dobre okrążenie.