W nowej wersji Regulaminu Sportowego F1 znalazły się dwie istotne poprawki, które są powiązane z paroma ostatnimi kontrowersjami, takimi jak ocena falstartu czy kompletnie niewykorzystany i bezsensowny trening.
Po GP Arabii Saudyjskiej 2024 i kontrowersyjnym starcie Lando Norrisa pod lupą znalazł się przepis, który opisuje, jak definiowane jest przedwczesne ruszenie do zawodów. W przeszłości wyznacznikiem był homologowany przez FIA transponder, który mógł nie wykazać przewinienia nawet w przypadku widocznego poruszenia się kierowcy na polu.
Takie sytuacje miały miejsce nie tylko w tym roku w Dżuddzie, ale również w paru innych przypadkach w przeszłości, lecz zasadę ciągle uzasadniano tym, iż bolidy F1 mogą poruszyć się nieznacznie w trakcie całej procedury i to nie z winy zawodników.
Teraz jednak postanowiono zająć się tym problemem i zmodyfikować regułę tak, aby decydowało już samo poruszenie między zapaleniem drugiego światła a zgaśnięciem wszystkich pięciu. Jest to skutek tego, że poprzedni przepis potrafił zwyczajnie nie zadziałać i pozwalał na uniknięcie konsekwencji mimo dość oczywistego błędu kierowcy.
Ciekawostką jest natomiast specyficzny oficjalny zapis, bowiem w Regulaminie Sportowym światła startowe nie są nazywane zgodnie z kolejnością zapalania, czyli pierwsze, drugie, trzecie, czwarte i piąte, lecz jako światła odliczające pięć, cztery, trzy, dwie i jedną sekundę do startu.
Światło, które zapala się jako drugie i rozpoczyna okres zakazu poruszania się, jest więc opisane formalnie jako światło czterech sekund.
- Któraś z kar przewidzianych w artykułach 54.3a), 54.b) lub 54.3c) będzie nałożona na jakiegokolwiek kierowcę, który zostanie uznany za:
a) Poruszającego się po zapaleniu światła czterech sekund i przed sygnałem startowym, a więc zgaszeniem wszystkich pięciu świateł - brzmi zmodyfikowana część zbioru zasad.
Ponadto postanowiono zareagować na inną sytuację, w której Formuła 1 padła ofiarą samej siebie. Dotyczy to bezpośrednio drugiego treningu sprzed GP Japonii 2024, w którym spadł deszcz, a zespoły postanowiły przytrzymać większość swoich samochodów w garażach.
Było to spowodowane tym, iż przy zmianie przydziału opon deszczowych zrezygnowano z konieczności zwrócenia jednego z zestawów. Z tego powodu ekipy stwierdziły, że lepiej jest oszczędzać ogumienie na resztę weekendu, zamiast brać udział w przygotowaniach do wyścigu.
Sportowe interesy składów czasem nie mają jednak szczególnie pozytywnego wpływu na widowisko, a trening, który de facto można byłoby odwołać, nie prezentuje się za dobrze w telewizji. W związku z tym ponownie sprawiono, że ekipy i tak zostaną zmuszone do oddania jednego kompletu, a brak jazdy nie przyniesie im żadnych korzyści.
- Jeżeli pierwszy, drugi lub trzeci trening będzie uznany za sesję odbywającą się w mokrych warunkach, to nie później niż 2 godziny po zakończeniu trzeciego treningu trzeba będzie elektronicznie oddać jeden z pięciu zestawów opon przejściowych - mówi nowy artykuł 30.5g).