Charles Leclerc z najlepszym czasem otworzył weekend wyścigowy na torze Imola. Spore problemy w trakcie 60-minutowych jazd zaliczył m.in. Max Verstappen, który obecnie wydaje się być daleki od idealnych ustawień swojego bolidu.
FP1 w pigułce:
- zespoły przetestowały sporo nowych części,
- Bearman zastąpił Magnussena,
- wielu kierowców z przygodami,
- Albon stracił dużo czasu,
- problemy Verstappena,
- inżynier Leclerca zadebiutował w świeżej roli.
Zespoły F1, zgodnie z przewidywaniami, na pierwszą europejską rundę w sezonie 2024 przywiozły sporo poprawek, z czego mnóstwo nowych elementów pojawiło się po stronie stajni z Maranello, która postanowiła znacznie zmodyfikować m.in. sekcje boczne w projekcie SF-24. Wykaz usprawnień jest dostępny TUTAJ.
Ciekawostką jest fakt, że na starcie weekendu nie tylko Charles Leclerc rozpoczyna jazdy przy wsparciu nowego inżyniera wyścigowego. Na podobny zabieg - ale tylko w przypadku FP1 - zdecydował się Red Bull, który zamienił Gianpiero Lambiase na Toma Harta, inżyniera do spraw wydajności.
Kilku kierowców bardzo szybko postanowiło sprawdzić naturalne limity toru, co w praktyce doprowadziło do drobnych wyjazdów na żwirowe pułapki. Największą tego typu przygodę na początku zaliczył Yuki Tsunoda, który efektownie wyratował swój bolid z dość dużego uślizgu.
Autorem pierwszej żółtej, a następnie czerwonej flagi, został świeżo podpisany w Williamsie Alex Albon, który wskutek problemu technicznego musiał zatrzymać się za zakrętem numer 15. Po kilku minutach zespół potwierdził, że samochód Taja po prostu zgasł po kontakcie z krawężnikiem.
Kolejne większe zamieszanie wywołał później Lewis Hamilton, który w sekwencji zakrętów 14-15 stracił panowanie nad autem, co poskutkowało wykonaniem piruetu.
Chwile grozy w trzecim sektorze przeżył też Max Verstappen, który na moment stracił panowanie nad tyłem swojej konstrukcji w szykanie Alta, co przełożyło się na przystrzyżenie lokalnego trawnika.
Wiele wskazywało na to, że w ostatnich sekundach najlepszy czas padnie łupem utytułowanego Holendra, jednakże sam zainteresowany dopuścił się kolejnego błędu - tym razem w T14. Max przez dużą część jazd narzekał na przyczepność i prowadzenie się maszyny.
Finalnie na czele tabeli z czasami uplasował się Charles Leclerc, a prowizoryczne podium uzupełnili kolejno George Russell i Carlos Sainz.
Z uwagi na mnogość przygód, które zaliczali też niewymienieni wcześniej kierowcy, a także różne programy testowe, wyciąganie jakichkolwiek większych wniosków po pierwszym treningu nie ma oczywiście szczególnego sensu, choć jasne wydaje się, że Ferrari zaczęło weekend lepiej od Red Bulla.
Na uwagę zasługuję natomiast kolejny czysty występ Olivera Bearmana, który tym razem dosiadł maszyny Haasa.
Ładowanie danych